Na miejsce przyjechały dwie jednostki straży pożarnej i radiowóz policyjny. Jak się okazało, na szczęście nie doszło do zapłonu.
- Jechałem samochodem, gdy nagle silnik zaczął warczeć, a obroty sięgnęły 5 tys. Spod maski wydobywały się kłęby dymu. Zatrzymałem szybko auto i wyciągnąłem kluczyki ze stacyjki. Co dziwne, silnik w dalszym ciągu pracował, a trzymałem kluczyki w dłoni. O sytuacji natychmiast powiadomiłem straż pożarną – relacjonuje właściciel czarnego bmw.
Przybyli na miejsce strażacy zabezpieczyli samochód. Nie stwierdzono przyczyny wydobywania się dymu spod maski. Policja spisała właściciela samochodu.