Tę przemiłą starszą panią spotkaliśmy ostatnio przy kościele pw. Chrystusa Króla. Kobieta (która mieszka w Świnoujściu przeszło 40 lat) widząc jak robimy zdjęcia zainteresowała się po co są nam one potrzebne. Wytłumaczyliśmy, że do jednego z artykułów na portalu internetowym. Choć, jak sama przyznała, nie korzysta z komputera, to świetnie orientowała się w świecie nowoczesnych mediów. Zaczęliśmy rozmawiać o wyborach.
- Teraz widać istne szaleństwo. Wszędzie te plakaty i ulotki, informacje i reklamy w telewizji. Tyle wydanych pieniędzy – mówi pani Stanisława. – Wolałabym żeby kandydaci zamiast przelewać tyle grosza na omamianie ludzi (bo do tego głównie sprowadzają się reklamy), zrobili coś dobrego. Jakąś akcje pomocy zwierzakom w schronisku, czy zbiorówkę książek albo zabawek dla biednych dzieci. Może żywności dla bezdomnych. Nawet jeśli byłoby to działanie „pod publiczkę” tuż przed wyborami, to przynajmniej przyniosłoby coś dobrego w przeciwieństwie do zaśmiecania miasta plakatami…
Nie sądzicie, że to mądre słowa…
Na koniec pani Stanisława z uśmiechem dodała, że ona już przestała czytać programy wyborcze i woli się pomodlić (zaznaczyła od razu, że jest - i kazała to podkreślić – normalnie wierząca a nie fanatycznie) o dobrego kandydata dla naszego miasta. Nie chciała jednak powiedzieć na kogo będzie głosować.