Większość mieszkańców nie lubi jak obcy ludzie przychodzą im do domu. Wszystko jedno czy chcą rozmawiać np. o zmianie religii, zakupie sprzętu AGD czy też wyborach samorządowych.
- Jeśli będę się chciał spotkać, to pójdę a jakieś zorganizowane spotkanie. Dom to mój azyl i nie życzę sobie, żeby ktoś przychodził - mówił zdenerwowany mężczyzna.
Czasem jednak taka taktyka jest dobra. Starsi mieszkańcy nie korzystają z internetu. Nie zawsze dowierzają też doniesieniom medialnym.
- W rozmowie twarzą w twarz mogę wywnioskować z kim mam do czynienia – przyznaje jedna z mieszkanek.