Dr Józef Pluciński • Poniedziałek [15.11.2010, 06:50:51] • Świnoujście
Ludzie polskiego Świnoujścia - Ksiądz Kazimierz Matlak
Ksiądz K. Matlak, około 1970 r. ( fot. Archiwum autora
)
Bohaterem kolejnej opowieści o ludziach tworzących polską rzeczywistość Świnoujścia, będzie nie działacz polityczny czy administracyjny, ale duchowny. Nie wynika to z koniunkturalizmu autora, ale z chęci oddania należnego szacunku, kolejnemu człowiekowi, który w powojennych latach miał odwagę i serce do pracy.
W rozwijającym się polskim społeczeństwie w powojennym Świnoujściu, jak w większości wówczas środowisk, niezwykle ważną rolę spełniał kościół katolicki. Dla ludzi, którzy za sobą mieli wojenną udrękę okupacji niemieckiej, czy okrutne przeżycia radzieckiej rzeczywistości, zsyłek i obozów, możliwość udziału w społeczności katolickiej, polskiej modlitwy posiadała walor trudny do ocenienia. Sprawę tę rozumiało nawet powojenne, lewicowe i prosowieckie kierownictwo państwowe, które w pierwszych powojennych latach tworzyło warunki sprzyjające rozwojowi kościoła.
Tu, na terenach, które w wyniku decyzji wielkich mocarstw w Poczdamie przypadły w udziale Polsce rola kościoła katolickiego była szczególnie ważna. W miejsce wysiedlanych dawnych mieszkańców napływały tu tysiące polskich osadników, przesiedlonych z terenów zabranych przez Związek Radziecki, powracających ze zsyłek na „nieludzkiej ziemi”, czy wreszcie mieszkańców przeludnionych, biednych terenów Polski centralnej. Jednym z ważniejszych czynników konsolidujących tę skomplikowaną zbiorowość ludzką była wspólnota kościoła katolickiego.
Budowa struktur kościoła na tych ziemiach nie była prostą sprawą. Przede wszystkim brakowało księży. W pierwszych miesiącach po przejęciu miasta i powiatu przez ekipę polską, pracę duszpasterską w środowisku katolików tak niemieckich jak polskich i sprawował ksiądz Paul Adamus, dawny proboszcz niemiecki, który szczęśliwie powrócił z obozu koncentracyjnego w Dachau. Z nim współpracował wikary Karl Reutor, pełniący pod jego nieobecność obowiązki administratora parafii.
Ksiądz Paul Adamus, przedwojenny proboszcz parafii katolickiej, podczas kazania, ok. 1935 r. ( fot. Archiwum autora
)
Dopiero wiosną 1946 r. trafił do Świnoujścia pierwszy polski kapłan, ks. Franciszek Łojek. Wkrótce też, w czerwcu 1946 roku, księża Adamus i Reuter otrzymali od władz polskich nakaz opuszczenia Polski. Decyzja ta szczególnie w stosunku do księdza Adamusa nie była uzasadniona. Pochodził on ze Śląska, urodził koło Tarnowskich Gór, znał język polski, a w czasie pierwszych lat wojny był naprawdę pomocnym dla polskich robotników przymusowych, przebywających w mieście.
Ksiądz Łojek wkrótce został przeniesiony do innej parafii, a jego duszpasterskie obowiązki przejął 17 czerwca 1946 roku, właśnie ksiądz Kazimierz Matlak. Ten skromny kapłan przez kilkadziesiąt lat, swą pracą tworzył powojenną rzeczywistość naszego miasta, do którego przybył jako przesiedleniec z polskiego niegdyś miasta Kołomyja, w którym od 1939 r. był proboszczem.
Kazimierz Matlak urodził się 28 marca 1902 w Suchej na Podhalu, w rodzinie robotnika kolejowego. Do szkoły podstawowej uczęszczał w Oświęcimiu, a do gimnazjum w Krakowie. Tam też ukończył studia teologiczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po uzyskaniu święceń kapłańskich, młody duchowny był zatrudniony jako nauczyciel religii w szkołach w Warszawie, w Ostrzeszowie a wreszcie w latach 1936 – 39 w Złoczowie. W czerwcu 1939 r., na krótko przed wybuchem II wojny światowej, skierowany został do Kołomyi, położonej na południowo – wschodnich kresach Rzeczpospolitej. W 1939 roku miasto zajęte zostało przez oddziały Armii Czerwonej i jak wszystkie zabrane Polsce terytoria, włączone do „wielkiej rodziny narodów ZSRR”, wraz z zamieszkującymi obywatelami polskimi. Pod władzą rosyjską, jak również w okresie okupacji niemieckiej, ksiądz Matlak pozostawał w Kołomyi. Dla polskiego duchownego nie były to lata łatwe, przetrwał jednakowoż jako duszpasterz, udzielając wsparcia duchowego swym parafianom. Wraz z nimi zmuszony został do porzucenia tych terenów i przesiedlenia się do Polski, na Ziemie Odzyskane.
Transport polskich przesiedleńców z ziem zajętych przez ZSRR.( fot. wikipedia.pl
)
Repatriowany 13 maja 1946 r., w Świnoujściu znalazła się już w czerwcu 1946 r. W mieście zamieszkiwało wówczas około 2000, zaś w całym, rozległym powiecie wolińskim niespełna 5000 Polaków. W pustawym jeszcze Świnoujściu objął on kościół i parafię Stella Maris, a nadto z upoważnienia władz kościelnych przejmował protestanckie obiekty sakralne i tworzył strukturę kościoła w ówczesnym powiecie wolińskim. Przyznać należy, że mimo bardzo trudnych warunków działania, potrafił on doskonale spełniać funkcje duszpasterza znękanych i zdemoralizowanych wojną ludzi, oraz administratora bardzo rozległej parafii.
Bardzo trudnym zadaniem świnoujskiego proboszcza było zapewnienie opieki duszpasterskiej na rozległym terenie parafii. Obsługiwał on polską część wyspy Uznam, wyspę Wolin, Karsibór, a nawet miejscowości powiatu kamieńskiego. Przy ówczesnych brakach komunikacji, nie było to sprawą łatwą. Pomysłowość i umiejętność kontaktowania się z ludźmi sprawiały, że duchowny docierał czasami do wiernych, żyjących w najbardziej nawet odległych zakątkach powiatu, wojskową ciężarówką. Zdarzało się nawet, że był to samochód rosyjski. Przez pierwsze lata pomagał mu tylko sędziwy już ks. Aleksander Jaworski, pracujący od 1934 r. jako kapelan sióstr Boromeuszek w Międzyzdrojach. Zadaniem księdza Matlaka przez pierwsze lata, było też nauczanie religii w świnoujskich szkołach, w tym również funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej i Urzędu Bezpieczeństwa, w wieczorowym gimnazjum dla dorosłych.