Mieszkańcy ulic Kochanowskiego, Kossaków i innych w dzielnicy Posejdon narzekają, że pod ich blokami po każdej ulewie zalegają kałuże.
ul. Jana Kochanowskigo (fot. Sławomir Ryfczyński)
- Czasem wystarczy niewielki deszcz - mówi pani Janina. - A jak się rozpada na dobre - jak dziś - to już nie ma wcale jak przejść.
- Nie ma w pobliżu domków porządnej kanalizacji deszczowej - dodaje pan Marian. - Jeśli w ogóle są studzienki, to za daleko, gdzieś na wzniesieniach, że woda tam nie spływa.
Problem jest też na ulicy Wojska Polskiego. Kierowcy podkreślają, że jazda tam jest niebezpieczna, ponieważ jezdnia jest ułożona z kostki.
- Po deszczu jest tam jak na lodowisku - mówi pan Michał.
ul. Jana Kochanowskiego (fot. Sławomir Ryfczyński)
Skarżą się też piesi, którzy przechodząc przez ulicę, muszą skakać "w dal". Często są też oblewani brudną wodą przez pędzące samochody