- Zapewniam, że za stan wałów nie odpowiadają gryzonie, a ludzie, którzy od wojny ich nie konserwowali i nie podwyższali – pisze mieszkaniec Przytoru. – Woda jest już równo z koroną tego „niby” wału, a w miejscach uszkodzeń swobodnie przelewa się przez wał, a przecież ta „cofka” nie należy jeszcze do najwyższych.
Nasz Czytelnik dodaje, że jego interwencje w urzędzie były zbywane. Odsyłano go tylko z jednego wydziału do kolejnego.
- Dopiero, jak przypuszczam, Wasza interwencja spowodowała, że na wale pojawili się strażacy, łatający wyrwy workami z piaskiem – tłumaczy mężczyzna. – Jest to jednak „pudrowanie stuletniej babci” i wmawianie jej że od tego będzie piękna, młoda i zdrowa.