Jak mówi w rozmowie z nami, dzieli wszystko ona dwie sfery. Jedna, którą nazywa twardą to inwestycje i gospodarka. Druga (miękka) to oświata, kultura.
- To miejsce, gdzie żyją nasi najmłodsi, których rodzice nie wiedzą dziś czy mają płacić za przedszkola – tłumaczy. – To też sfera, gdzie egzystują emeryci, którym nie wystarcza na leki a my im udzielamy tylko tej ustawowej pomocy. A moglibyśmy mieć chociaż mały program partycypacyjny. Tę część naszego życia chciałby zmienić. A przede wszystkim być jednym z mieszkańców. I jeśli udałoby się zorganizować jakiś festiwal to mówiłbym „my” tego dokonaliśmy a nie „ja”.
Dlatego też Dariusz Śliwiński, w wypadku wygranej, zmieniłby również administrację, aby ta była bliżej mieszkańca.