Na ten fakt zwrócił uwagę Powiatowy Inspektor Sanitarny w Świnoujściu – dr Zbigniew Kolanek. Wiele osób przypisuje mu złą wolę przy egzekwowaniu prawa, zbyt dosłowne trzymanie się jego zapisów. Tymczasem nasz inspektor nie ma po prostu wyjścia. Obowiązuje go polskie prawodawstwo, które nie tylko w tym przypadku jest po prostu nieżyciowe ale również idzie pod prąd polityki unijnej. Dlatego też w upalne dni możemy obserwować jak na niemieckiej stronie wyspy plażowicze radośnie pluskają w wodzie.
Szef powiatowego Sanepidu dostrzega także dobre strony tej sytuacji. Jedną z nich jest zaostrzona ostrożność, która dla korzystających z kąpielisk może oznaczać lepszą ochronę przed ewentualnym zachorowaniem. Ten kij ma jednak także drugi koniec; czasowe zdjęcie błękitnej flagi i antyreklama, która idzie w Polskę.
Polski Inspektor Sanitarny musi jednak przestrzegać ustawy, która weszła w życie jeszcze zanim zniknęły granice. Po wejściu Polski do Unii Europejskiej nie udało się nam jeszcze nadążyć za przyjętymi na starym kontynencie rozwiązaniami. Obowiązujące we wspólnocie prawo nie nakazuje w ogóle badania wody pod kątem obecności w nich szczepów wirusa coli. Tymczasem my wciąż stosujemy zapisy ustawy sprzed dziesięciu lat.
Na paradoks ten wskazują obecnie media, w tym duże stacje telewizyjne, które cola zwabiła do Świnoujścia. Cóż jednak z tego, że o sprawie zrobiło się głośno skoro o zmianie przepisów nie ma mowy przed końcem sezonu. A „stojąca” w Zatoce Pomorskiej woda także nam nie sprzyja. Pozostaje oczekiwanie na wiatr. Podobno ma nadejść jeszcze w tym tygodniu.
iswinoujscie.pl • Sobota [07.08.2010, 05:51:22] • Świnoujście
fot. Sławomir Ryfczyński
Kuriozalną nadgorliwość Państwa Polskiego wykazała sytuacja związana z wykryciem bakterii coli w wodach świnoujskiego kąpieliska. Nasze służby sanitarne wydały zakaz kąpieli. Tymczasem w żadnym innym kraju Unii Europejskiej podobna sytuacja nie spowodowałaby zamknięcia kąpieliska! Dowodem mogą być sąsiednie kurorty niemieckie. Tamtejsze służby ani myślą zakazywać kąpieli. Okazuje się, że prawo unijne w tym zakresie jest o wiele bardziej liberalne niż polskie normy.