Kolejne "dobre ręce" też nie zdały egzaminu. Maksi nie zasłużył na taki los, aby schronisko było jego domem. To nie jego wina, że w całym swoim bardzo krótkim psim życiu miał do czynienia z takim traktowaniem przez ludzi.
– Szczeniaczki traktuje się jak zabawki. Niektóre, tak jak Maksi, bardzo szybko trafiają na ulicę a dorosłemu i niepotrzebnemu fundują dożywocie w schronisku... – mówi Alina Celniak, kierownik świnoujskiego schroniska.
Czy ktoś da temu maluchowi szansę na spokojne beztroskie psie życie u boku odpowiedzialnego opiekuna, który będzie z nim na dobre i złe?