Pan Mirosław złapał złodzieja, który w biały dzień wszedł do jego mieszkania. Okazało się, że bezczelny zbir po cichutku otworzył drzwi mieszkania i wczołgał się do przedpokoju.
- Oglądałem telewizję i zobaczyłem, że w przedpokoju leży jakiś facet i wyciąga rękę po portfel na komodzie - opowiada pan Mirosław. Ruszyłem za bandziorem. Udało mi się go złapać dopiero w parku, gdzie w jego ujęciu pomogli policjanci przechodzący ulicą Chopina. Po drodze wyrzucił portfel ze zdjęciem mojego ukochanego wnuczka – relacjonuje pan Mirosław.
Policjanci skuli bandytę kajdankami. Okazało się, że zbir jest poszukiwany listem gończym. W kieszeni miał narkotyki, a do kurortu przyjechał na „gościnne występy”.
– Koniec świata, nawet we własnym domu człowiek nie może czuć się bezpieczny. Pamiętamy żeby zamykać się w domu - przypomina pan Mirek.