iswinoujscie.pl • Czwartek [15.07.2010, 07:29:06] • Świnoujście
Cooltura w krainie pieczonych gołąbków

( fot. Czytelnik
)
„Ubiegłoroczna edycja Karuzeli Cooltury zrobiła furorę. Zgodnie okrzyknięta została jako najważniejsze kulturalne wydarzenie roku w regionie.” ? /cyt. Gazeta na plażę/. Taka opinia potrafi zmrozić czytającego, nawet przy plażowej temperaturze 35 stopni. Powiem szczerze - nie rozumiem tak sformułowanej oceny, a objęcie patronatu prasowego nad Karuzelą nie powinno jej tłumaczyć. Według mnie, mieszkającego na prowincji artysty, najważniejsze były: Kontrapunkt, Festiwal Spoiwa Kultury, inSPIRACJE 2010, Pi Officyny. Jakich krytyków zgodna opinia, pozwoliła na taką laurkę, zaprezentowaną w szczecińskiej gazecie na plażę ? Nie wnikam, ale pozwólcie na przedstawienie własnej oceny. Wszak możemy się ładnie różnić.
Myśl przewodnia tegorocznej Karuzeli wydaje się być jasna, oczywiście, na ile jasne i logiczne być mogą emocje, zawarte w romantyzmie.
"Czucie i wiara silniej mówi do mnie
Niż mędrca szkiełko i oko.
Martwe znasz prawdy, nieznane dla ludu,
Widzisz świat w proszku, w każdej gwiazd iskierce;
Nie znasz prawd żywych, nie obaczysz cudu!
Miej serce i patrzaj w serce!"
Adam Mickiewicz / Romantyczność /
Mając taką ideę wiodącą trudno zagubić sens opartego o nią festiwalu kultury.
Ale nie ma rzeczy niemożliwych dla twórców Karuzeli Cooltury, którzy zamiast współczesnej paraleli romantyzmu, oferują nam wizytę w krainie pieczonych celebrytów. Za przewodnika mając tele-wróżkę.
Po raz kolejny marnują szansę ciekawego wydarzenia, na rzecz bawiących się celebrytów.
To może i sympatyczne, w końcu kto by nie chciał pogadać sobie w miłej atmosferze bezkrytycznego zachwytu, za równowartość kilkunastokrotnych średnich krajowych. Ale powiedzmy to jasno: odpowiedzi na wakacyjne pytania o sens życia, mają z nimi tyle wspólnego, na ile prawdziwy jest Hamlet bez Hamleta. / Życie i śmierć. Czas i przestrzeń. Przypadek i przeznaczenie. Oto siły wszechświata. Czy istnieje człowiek, który rozszyfrował ich tajemnice ? /cyt.Karuzela - przecież to czysty Monty Python z Sensu Życia, którego im dedykuję:
„Czas na sens życia.... To nic nadzwyczajnego: „Bądź miły dla ludzi, nie obżeraj się, czytaj książki, chadzaj na spacery i próbuj żyć w zgodzie z ludźmi innych wyznań i narodowości”. Na koniec mamy jeszcze kilka świńskich zdjęć penisów, żeby wkurzyć cenzorów i wywołać trochę kontrowersji, gdyż tylko w ten sposób można zmusić publiczność, aby ruszyła swoje zasrane dupska od magnetowidów i skłonić ją do pójścia do kina. Rodzinna rozrywka? Bzdura. Wszyscy chcą tylko świństw. Ludzie rżną się piłami łańcuchowymi, spedaleni senatorowie dźgają opiekunki do dzieci, straż obywatelska dusi kurczęta, krytycy teatralni mordują kozły – mutanty. Po co komu jakieś kino. Oto na czym stoimy. Czas na finałową melodię. Dobranoc.” / Sens Życia, Monty Python /
Nie bardzo rozumiem dlaczego twórcy Karuzeli upierają się przy intelektualnym sznycie ?
Przecież bezpretensjonalny wakacyjny festiwal jest potrzebny Świnoujściu i, po spełnieniu określonych warunków, powitany będzie z radością. Zwykły bieg Roberta Korzeniowskiego z dziećmi to czysta zabawa, ale bieg „solidarności z dziećmi Afryki” zakrawa na kabotyństwo. Karuzela robi się przewidywalna i nudna. Idea przewodnia, której nie umie wykorzystać, bezmyślne opracowanie graficzne /czyżby wewnętrzny konkurs na najgorszy plakat ?/, objazdowe spektakle teatralne serwowane jako nowość. Malicki, Herbuś, Zanussi, Maserak, Balcerowicz, Piróg, etc. Kochani, przecież w Warszawie mieszka jeszcze ponad półtora miliona osób, jest z kogo wybrać. Dlaczego nie wykorzystuje choćby niemieckiego potencjału ? Na hasło: Caspar David Friedrich nasi sąsiedzi przygotują wam piękną ofertę kulturalną, w dodatku zgodną z ideą festiwalu. No tak, ale trzeba wiedzieć kim był ten pan. Jeśli Guy Sorman, to może porozmawiać z nim o zwodniczej potędze chińskiego mitu, ciekawszej niż bezpieczne pogaduszki o jakże modnym kryzysie. Nie odmawiam Mateuszowi Damięckiemu wspomnień z wycieczki do Rosji, ale może lepiej byłoby posłuchać Mariusza Wilka ? I czy naprawdę trzeba w programie festiwalu trzeba umieszczać Eucharystię ?! Organizatorzy nie potrafią umiejętnie sprzedać / być może jest to już niemożliwe/ Struktury Kryształu, ale dlaczego produkują kolejne Serca na dłoni ? Lepiej zafundować turystom krainę pieczonych gołąbków, a będą szczęśliwi. Nie róbcie imprezy dokładnie opisanej przez hasła na fotografiach Władysława Hasiora.
„Co realne ? Co wirtualne ?” pytacie, odpowiedź dla mnie, jako twórcy żyjącemu w Świnoujściu jest jasna: realne są pieniądze wydane na Karuzelę, natomiast korzyść mająca z tego wynikać raczej wirtualna. Pop Cooltura jest jak Midas zamieniający to, czego dotknie w złoto. Ale nie sposób się jej produktem nasycić.
Nie jestem przeciwnikiem Karuzeli Cooltury, a jedynie jej obecnej formuły.
Z nadzieją - do zobaczenia w przyszłorocznej krainie pieczonych gołąbków.
Andrzej Pawełczyk