iswinoujscie.pl • Środa [20.06.2007, 08:36:05] • Świnoujście

FATAMORGANA, czyli Arab w Świnoujściu

FATAMORGANA, czyli Arab w Świnoujściu

fot. Sławomir Ryfczyński

„Tutaj kończy się oaza!” Nasz znajomy arab, którego iswinoujscie.pl wyśledziło już kilka miesięcy temu na ulicach naszego miasta, przeniósł się obecnie w mniej uczęszczane zakątki naszej wyspy. Podobno trenuje swojego dwugarbnego rumaka do rajdu Camel Trophy.

Kwalifikacje już wkrótce.
A gdyby się nie udało, nasz bohater ma gotowy „plan B”. Zmieni wielbłąda. Ma tylko jeden problem. W Świnoujściu łatwiej, bowiem o dzika, kozę albo…osła. To zresztą nie jedyny paradoks, z jakim u nas się zetknął. W głowie mu się nie chciało zmieścić, że w mieście otoczonym wodami… zakazują wieczorami mycia wielbłądów. Jeszcze gorzej sprawa się ma z punktami do tankowania. Nie dziwcie się, zatem, że wielbłąd naszego przyjaciela jest już nieco podsuszony. W dodatku nikt tu nie pomyślał o wielbłądzich ścieżkach. Nasz Arab mógłby się, co prawda przesiąść na rower, ale w naszych wypożyczalniach brakuje garbatych. I cóż tu począć z taką mizerią? Nagle – „eureka”!!!
Właściciel wielbłąda dowiedział się o Radzie Miasta, sesjach i punkcie „interpelacje radnych”. Natychmiast zrodził się kolejny dylemat. Któremu z radnych najlepiej powierzyć sprawę? Arab poczuł się zszokowany, gdy rajcy otoczyli go w ciemnej ulicy żądając wydania interpelacji. Każdy inny na miejscu Araba wiedziałby, co zrobić by się odczepili; wystarczyło zagrozić, że w 2010 zrobi im koło pióra, ujawniając np. brak tolerancji wobec innowierców na łamach kolorowego tygodnika. Ale nasz bohater nie wiedział i do dziś musi znosić molestowanie i medialne szykany. A już przez moment myślał już nawet, że sprowadzi tu rodzinę. To by się dopiero szefostwo ZGM – u załamało. Nie dość, że na poczet staropolskiej gościnności trzeba by tam coś z mieszkaniowego zasobu gminy wyskrobać to jeszcze ten nieszczęsny wielbłąd… I tu nagle okazało się, że ktoś naprawdę ucieszył się z przybysza w chuście, a przede wszystkim jego dwugarbnego towarzysza. To miłośnicy zwierząt, zgromadzeni w konkurencyjnych towarzystwach. Oni pierwsi wyciągnęli pomocną dłoń obiecując pomoc w załatwieniu stajni i już prawie wpuściliby do niej dromadera, gdy okazało się, że zwierzę nie jest należycie podkute.
,–„Na co mu podkowy?” – zdziwił się Arab, przecież on całe życie chodzi w piasku… i to bez żadnego chipa albo GPS-a ! A tak naprawdę to, dokąd on mi tu może uciec? Na promy nie wpuszczają bez identyfikatora.” Pomyślał Arab i odetchnął z ulgą” I wreszcie pojął w jak przyjaznym miejscu przyszło mu spędzać wakacje.

Źródło: https://iswinoujscie.pl/artykuly/1459/