Znak został przewrócony przez kierowcę, który w zeszłym tygodniu miał wypadek w tym miejscu.
- Kierowca Hondy Civic, 35-letni Artur G., wypadł z jezdni i wjechał w krzewy, które rosną przy ulicy – mówią świadkowie wypadku. - Baliśmy się, że samochód się zapali, bo wyciekało paliwo. Na szczęście strażacy zapobiegli temu. I nikomu nic się nie stało.
fot. Sławomir Ryfczyński
Przyczyną wypadku była najprawdopodobniej nadmierna prędkość pojazdu. Zdarzenie miało miejsce 5 czerwca. Od tego czasu minęły już prawie dwa tygodnie a znak nadal leży w zaroślach.
- Nikt się tym nie interesuje – mówią mieszkańcy okolicznych domków. – Każdy może tu teraz wjeżdżać. Tłumaczą się potem, że nie wiedzieli o zakazie, bo znak leży w trawie. A co to za sztuka postawić go z powrotem. Czy u nas wszystko musi być takie problemowe?!