Dr Józef Pluciński • Poniedziałek [07.06.2010, 07:57:28] • Świnoujście
Czarne dni małej floty
Nabrzeża portu polskiej Marynarki Wojennej w Świnoujściu, około 1953 r. Fot p.Czajkowski ( fot. Archiwum autora
)
Ukazane w poprzednich odcinkach zmiany w świnoujskim garnizonie Marynarki Wojennej, zachodziły w czasach niezwykle dramatycznych w dziejach polskich sił zbrojnych i całego społeczeństwa. Był to okres wyjątkowo brutalnej stalinizacji życia, połączony z procesem poddawania Wojska Polskiego a także Marynarki wpływom rosyjskim.
Zewnętrznym jego przejawem było postawienie na stanowisku ministra obrony narodowej sowieckiego marszałka, „syna brukarza z Powiśla”, Konstantego Rokossowskiego. W ślad za tym, dowodzenie we wszystkich rodzajach broni na wszystkich niemal szczeblach, w sztabach, ważniejszych instytucjach, oraz w szkolnictwie wojskowym, obejmowali oficerowie wywodzący się z Armii Czerwonej. Czasami posiadali oni, jak wymieniony Konstanty Rokossowski polskie korzenie, ale nie było to regułą.
Radziecki marszałek, minister obrony PRL w latach 1949 – 56 Konstanty Rokossowski( fot. Archiwum autora
)
Jaskrawym przejawem tego, jakimi metodami tę sowietyzację polskich sił zbrojnych prowadzono, była Marynarka Wojenna. Wprowadzenie do dowództwa MW kadry o rodowodzie sowieckim, poprzedziła głęboka „czystka”, czyli wyeliminowanie oficerów wywodzących się jeszcze z kadr przedwojennej Marynarki Wojennej. Uderzono najpierw w dowódcę Marynarki, kontradmirała Włodzimierza Steyera. Po wiosennej inspekcji w 1950 r., dokonanej przez ówczesnego wiceministra Obrony Narodowej, wywodzącego się także z Armii Czerwonej gen. Stanisława Popławskiego i negatywnej ocenie pracy admirała, został on 7 lipca 1950 roku odwołany i przeniesiony na emeryturę. Decyzją władz administracyjnych zmuszony do opuszczenia Gdyni, osiedlił się w Ostrołęce, gdzie pracował jako referent w tamtejszym GS. W 1957 roku, po politycznym przewrocie w kraju, powrócił do Gdyni, gdzie jednak zmarł we wrześniu tegoż roku.
W miejsce odwołanego kontradmirała Steyera, dowodzenie Marynarką sprawował czasowo do września 1950 r. Rosjanin Iwan Szylingowski, po nim zaś kolejny Rosjanin, Wiktor Siergiejewicz Czerokow, sprawujący tę funkcję do końca marca 1953 r. Jego następcą do marca 1955 roku był Aleksander Winogradow także rdzenny Rosjanin.
Drastycznej rusyfikacji, towarzyszyły tragiczne w skutkach procesy wyższych oficerów Marynarki Wojennej, którym stawiano najbardziej bzdurne zarzuty szpiegostwa, przygotowań do zbrojnego przewrotu, zdrady narodu itp. Sprawa została nazwana spiskiem komandorów, a postępowanie karne prowadzono przez dwa lata wobec siedmiu oficerów Marynarki Wojennej o chwalebnych życiorysach i ogromnych zasługach dla MW. Tragicznym było to, że część tych procesów zakończonych zostało wyrokami śmierci, które wykonano. Tak postąpiono w przypadku niezwykle zasłużonych o wspaniałej bojowej przeszłości komandorów Stanisława Mieszkowskiego, Jerzego Staniewicza, Zbigniewa Przybyszewskiego. Zapadły też wyroki dożywotniego więzienia, tylko nielicznych ułaskawiono. Ogółem w sfingowanych procesach skazano bezpodstawnie stu pięćdziesięciu marynarzy, z czego ponad 20 zostało straconych.
Komandor Stanisław Mieszkowski, skazany na śmierć wyrokiem sądu wojskowego. Wyrok wykonano.( fot. Archiwum autora
)
Represje dotknęły m.in. także 7-miu oficerów służących wówczas lub poprzednio w Świnoujściu. Procesy i ciężkie wyroki dotknęły dwóch następców kontradmirała Steyera na stanowisku dowódców Szczecińskiego Obszaru Nadmorskiego, kmdr. por. Mariana Wojcieszka i kmdr. por. Roberta Kasperskiego. Obydwu skazano na karę śmierci, którą w drodze łaski zamieniono na dożywotnie więzienia. Dwaj inni oficerowie z dowództwa SON skazani zostali na karę dożywotniego więzienia. Byli to kmdr por. Kazimierz Kraszewski były szef sztabu SON i kmdr ppor. Wacław Krzywiec. Ten ostatni, po zrehabilitowaniu i wyjściu na wolność w kwietniu 1956 r., w dwa tygodnie później zmarł na serce. W zasięgu represji znalazł się także zastępca dowódcy SON do spraw politycznych kpt Stanisław Rakoczy, usunięty z Marynarki za brak czujności i kontakty z oskarżonymi o zdradę. Zatrudnienie znalazł on bodajże w Komendzie Straży Pożarnych w Świnoujściu.