Jeszcze paręnaście lat temu narkotyki nie były tak znane jak w dzisiejszych czasach. Wtedy ludność skupiała się na mniej czy więcej kontrowersyjnych przesyłach ze świata polityki czy przekabaceniu rzeźnika za trochę słoniny i parę kiełbas. Dziś świat zalewa narkotykowa fala w różnych aspektach życia społecznego młodzieży jak i dorosłych. Coraz częściej w radiu, prasie oraz telewizji widzimy ciężkie przypadki po zażyciu niedozwolonych substancji. Jeszcze więcej możemy usłyszeć w piosenkach. Dla większości nastolatków to idole i chcąc się do nich upodobnić, poczuć się choć na chwilę jak oni – robią to co oni. Kupują podobne ciuchy, stylizują się na wzór artysty i... bawią się jak oni. Niestety coraz częściej na dopalaczach.
W Świnoujściu powstał kolejny sklepik oferujący materiały do zapalenia marihuany czy wciągnięcia w nos. Fifka, bongo czy bletka w każdej odsłonie. Nie było by to na tyle kontrowersyjne gdyby nie to, że sklepik mieści się w centrum kompleksu szkolnego. To skandal - mówią oburzeni rodzice uczniów z Gimnazjum Publicznego nr 1, nr 2 oraz ze szkoły podstawowej nr 6. W rozmowie z jedną z matek dowiedzieliśmy się, że jej dziecko było świadkiem jak podczas przerwy grupa młodych nastolatków weszła do sklepiku, zakupiła "towar" i ruszyła za bloki.
Czy z Polski robi się kolejna Holandia? Jeszcze nie. Teraz to banda cwaniaków próbuje obejść obowiązujące prawo i sprzedawać specyfiki po których spożyciu występują późniejsze efekty uboczne. Jak stwierdzili polscy uczeni – czasami większe niż po zażyciu narkotyków. Jest popyt to trzeba zaspokoić podaż. Środki te bardziej uzależniają i negatywnie wpływają na układ nerwowy a szczególnie u młodzieży. Często są (legalnym) zastępstwem bądź wstępem do brania narkotyków. Specyfiki te jednak są legalne a przetaczające się przez kraj fale protestów nic nie dają. Możemy tylko patrzeć i płakać jak na naszych oczach wypala nam się młodzież.