iswinoujscie.pl • Piątek [30.04.2010, 07:36:23] • Świnoujście

Zostałam uderzona przez brygadzistkę

Zostałam uderzona przez brygadzistkę

fot. mazd

Po ostatnim naszym artykule: „Salowe odchodzą ze szpitala. Firma Impel szuka pracowników” do naszej redakcji coraz częściej docierają nowe, wstrząsające informacje. Salowe świnoujskich oddziałów chcą tylko godnego poszanowania, a także przyzwoitego traktowania.

Salowe z Miejskiego Szpitala w Świnoujściu bardzo chętnie mówią o swojej pracy.

- Jesteśmy zadowolone. Nam pracuje się dobrze. A te, które narzekają powinny stąd już odejść. Nikt tu nikogo na siłę nie trzyma - mówią młode pracownice sprzątające świnoujski oddział ginekologiczny.

Bardziej krytyczne wobec swoich pracodawców są panie salowe, proszące o anonimowość.

- My nie mamy tu praktycznie żadnych praw. Nieprzestrzeganie kodeksu pracy przez przełożonych, poniżanie, to tylko niektóre czynniki stosowane przez szefostwo naszej firmy - mówi jedna z kobiet. - Proszę nie ujawniać mojego imienia i nazwiska, tysiąc złotych na ulicy nie leży - to słowa naszej kolejnej rozmówczyni.

Była pracownica firmy Impel twierdzi, iż około dwa miesiące temu rękę szefowej - Mirosławy J. poczuła na swoim lewym ramieniu.

- Zostałam uderzona przez tą panią. Cios nie był bolesny, lecz bardzo poniżył moją godność. Pamiętam, że wtedy w szpitalu był sanepid. Szefowa kazała nam sprzątać. Ja czyściłam toaletę. Przez pomyłkę wzięłam zły detergent. Wówczas, gdy się odwróciłam, jej ręka sięgnęła mojego barku. Wiem, że brygadzistka miała wtedy zły humor. Nie mogę jednak usprawiedliwić tak bezczelnego zachowania. Przecież nie był to powód do podniesienia na mnie ręki - tłumaczy salowa.

Pracownica twierdzi, ze nikomu wcześniej nie skarżyła się na zaistniałą sytuację.

- Bałam się, że stracę pracę. A poza tym nie chciałam robić szumu. Czasami widziałam elegancko ubranego mężczyznę. Domyśliłam się, że ten pan, to przełożony szefowej. On raczej nas unikał. Więc komu miałam o tym powiedzieć? Myślałam, że to przetrwam. Jestem wierząca. Byłam pewna, że moja kierowniczka zachowa się po chrześcijańsku i po prostu mnie przeprosi. Niestety, grubo się myliłam - opowiada ze łzami w oczach, prawie sześćdziesięcioletnia kobieta.

Nasza rozmówczyni twierdzi, że już wcześniej chciała opuścić szpitalne mury.

- Brygadzistka prosiła, abym tego nie robiła. Uległam jej. Myślałam, że może zmieni swoje zachowanie w stosunku do mojej osoby. Mam dobry kontakt z ludźmi, więc szkoda mi było stracić tę pracę.

Mirosława J. była jednak bezwzględna w swoim postępowaniu i traktowaniu pracownika.

- Usłyszałam od niej, że jestem zbyt gadatliwa i powinnam jak najszybciej się zwolnić. Tak też zrobiłam.

Bezpośrednią przyczyną odejścia salowej ze szpitala było zbyt niskie wynagrodzenie, a także niekorzystne dla niej warunki zatrudnienia.

- Nie pracuję tam od 26 kwietnia. Moje miesięczne zarobki nie przekraczały tysiąca złotych. Przez ośmiomiesięczny okres mojej pracy żyłam nadzieją otrzymania umowy o pracę. Uzyskanie jej byłoby możliwe, ale nieuczciwe. Musiałbym przedstawić orzeczenie o niepełnosprawności. Nie mogłam tego zrobić. Jestem zdrowa. Kłamać nie potrafię - stanowczo podkreśla Ewa D.

W naszej rozmówczyni widać chęć powrotu do pracy.
Wróciłabym do szpitala, ale dopiero po 2011 roku. Być może wtedy, inna firma sprzątająca przejmie szpital. Musiałaby też zmienić się metoda zatrudnienia i doboru pracownika. Na razie szukam nowego zajęcia. Pozdrawiam wszystkich lekarzy, pielęgniarki, a przede wszystkim moje koleżanki, z którymi tak bardzo się zżyłam. Życzę im wszystkiego dobrego. Nie poddawajcie się kochane, trzymam za was kciuki.

mazd

Źródło: https://iswinoujscie.pl/artykuly/13811/