Świadkowie wydarzenia mówią, że na szczęście nikomu nic się nie stało.
fot. Sławomir Ryfczyński
- Samochód jechał dość szybko w stronę promów - mówi jeden ze świadków.
- Wpadając na lampę oświetleniową mocno ją wygiął, przelatując skasował też ławkę.
- Przejechał tuż obok ławek - dodaje inny ze świadków zdarzenia. - Na szczęście nikogo tam nie było. Nawet nie chcę myśleć co by się stało z człowiekiem który siedziałby na tej ławce. Kierowca by go dosłownie zmasakrował. Dziś w nocy jest jednak tyle komarów, że nikomu by się nie chciało spacerować a co dopiero przysiąść na ławce.
fot. Sławomir Ryfczyński
Samochód zatrzymał się dopiero na siatce, która jest przy nabrzeżu, w miejscu gdzie zacumowany jest dodatkowy prom Bielik. To kilkadziesiąt metrów za latarnią, w którą uderzył kierowca.
Na miejsce przyjechali strażacy i policja. Będą wyjaśniane przyczyny wypadku.
fot. Sławomir Ryfczyński
Kierowca w rozmowie z nami podkreślał, że z trasy wybiła go dziura w nawierzchni ulicy. Podkreślał zdenerwowany, że samochód nie jest ubezpieczony. Mężczyzna nie zamierza płacić za straty spowodowane wygięciem latarni. Będzie natomiast najprawdopodobniej ubiegał się o odszkodowanie ze strony miasta. Chodzi o powód wypadku, jakim są - jego zdaniem - wspomniane dziury w jezdni.