Dr Józef Pluciński • Czwartek [29.04.2010, 14:52:26] • Świnoujście
Pomniki z Placu Słowiańskiego. Cz. 2.

Kolejne wcielenie pomnika na Placu Słowiańskim, 2003 r. ( fot. Sławomir Ryfczyński
)
Przewaliły się nad miastem kolejne burze dziejowe, nadeszły pamiętne lata strajków, powstania NSZZ „Solidarność” a wreszcie stanu wojennego 1981 r. W tych latach napięcia między oficjalną władzą a ludźmi myślącymi inaczej, dochodziło do trudnych do uniknięcia starć i manifestacji poglądów. Niechęć części społeczeństwa do władzy i do „odwiecznych przyjaciół” stacjonujących także w Świnoujściu, kierowała się także na pomnik, będący tej przyjaźni symbolem.
Pod pomnikiem znajdowano też ulotki, określane przez władze, jako antypaństwowe Doszło m.in. do prób malowania pomnika czerwoną farbą czy też innych działań, okrzyczanych przez władze polityczne jako profanacja, czy „godzenie w sojusze”. Okoliczności owych „profanacji” były dość niejasne, wiele wskazywało na to, że była to zwykła prowokacja dokonana przez jak zawsze „nieznanych sprawców”. W każdym razie pomnik, przez cały okres trwania stanu wojennego, był szczególnie starannie pilnowanym przez władzę, a niezbyt lubianym przez społeczeństwo obiektem.
I tak nadszedł 1989 r., rok politycznego przełomu a po nim wreszcie 1992 r., kiedy to port w Świnoujściu opuściły ostatnie bojowe jednostki Bałtyckiej Floty, a miasto żołnierze i oficerowie rosyjscy z rodzinami.

Świnoujście opuściły ostatnie jednostki bojowe Floty Bałtyckiej, 1992 r. Fot. Jerzy Patan.( fot. Archiwum
)
Pomnik od kilku lat nie ozdabiany kwiatami i nie odwiedzany przez oficjalne delegacje, zwolna szarzał i brzydł do reszty. Sporadycznie, jedynie przy okazji rocznic szczególnie wiele znaczących w latach minionego systemu, nieliczne grupy siwowłosych panów, udawały się z kwiatami pod pomnik. Po zmianach politycznych 1990 r. coraz głośniej podnoszony był natomiast postulat demontażu pomnika, który jak ciało obce, tkwił w społecznej i architektonicznej tkance miasta. Jednakowoż wobec stanowiska lewicowej opozycji w radzie miasta, jak też przeciwnemu stanowisku w tym względzie władz państwowych, demontaż pomnika nie mógł dojść do skutku. Indagowany na tę okoliczność jego twórca w tej sprawie wykazywał całkowity brak zainteresowania, twierdząc, że owe dzieło już go nie interesuje ani też nie stanowi jego chluby, a należne mu honorarium już swego czasu odebrał.
Do zdecydowanych działań doszło wreszcie po objęciu funkcji prezydenta miasta przez prawicowego działacza, wojującego niegdyś z instytucjami PRL Stanisława Możejkę. W warunkach nowego systemu politycznego, swą aktywność nakierował m.in. na likwidację pozostałości i śladów minionej formacji. Z jego inicjatywy, już w 1993 roku w ówcześnie przyjętym planie zagospodarowania przestrzennego miasta, znalazło się stwierdzenie o potrzebie zlikwidowania pozostawionego monumentu. Ze względów, o których wspominałem, z realizacją postanowienia, już tak łatwo nie było. Do faktycznych działań „odkomunizowania” pomnika, bez jego całkowitej likwidacji, doszło w początkach listopada 1999 r.
Opracowany przez miejscowego architekta inż. Roberta Rachutę projekt, zakładał zmianę ideowej wymowy pomnika, przez jego częściową przebudowę. Zgodnie z tym, ekipa techniczna wodociągów miejskich zdemontowała część pomnika przedstawiającą „zbratanych w boju” marynarzy. Ich miejsce zajęła bardzo mocna konstrukcja, rodzaj stelaża, na którym umocowany został, wykonany z odpowiednio grubej blachy, kontur godła polskiego. Prace te z kolei, wykonali pracownicy Morskiej Stoczni Remontowej. W miejsce zdemontowanej tablicy głoszącej odwieczną przyjaźń i braterstwo, umieszczono nową, mówiącą, że monument w nowym kształcie, poświęcony jest tym wszystkim, którzy walczyli o wolną Polskę. Tempo prac było na tyle duże, że rozpoczęte 4 listopada roboty zostały zakończone w ciągu tygodnia i uroczystości związane z przypadającym na 11 listopada Świętem Niepodległości, odbyły się już przy pomniku o innej wymowie ideowej.