„(…) Tyle mówiło się ostatnio o prawach zwierząt w kontekście psów i kotów dręczonych przez niektórych mieszkańców Świnoujścia. Nawet pikiety były... A co traktowaniem ryb?
Przeprowadziłam się do tego miasta z woj. lubelskiego, wcześniej mieszkałam w Małopolsce, ale nigdzie nie spotkałam się z takim - mówiąc bez ogródek - chamstwem. Wędkarze łowią ryby i zamiast wrzucić do kubełka z wodą lub zabić na miejscu, rzucają rybę na chodnik. Ewentualnie do reklamówki. Ryby się męczą, zdychają powoli. Jak tak w ogóle można? Może rybacki lud Świnoujścia napatrzył się na pracę na kutrach i zobojętniał... W każdym razie zaczynam myśleć nad tym, jak w przyszłości będę tłumaczyć mojej maleńkiej jeszcze córeczce, dlaczego ta rybka tak skacze po chodniku. Jeśli chcemy uczyć dzieci dobrego podejścia do zwierząt, bądźmy konsekwentni.”