Dr Józef Pluciński • Poniedziałek [01.03.2010, 00:43:26] • Świnoujście
Rybacy i rybołówstwo u ujścia Świny
Targ rybny na Wybrzeżu Władysława IV, pocz. XX w. ( fot. Archiwum autora
)
Do podjęciu tego tematu skłania nie tylko wielkopostna okazja, ale trwające do dzisiaj znaczenie rybołówstwa. W tym rejonie było ono od wielu wieków podstawowym źródłem utrzymania licznych osób, tak w epoce prostych wiosłowych i żaglowych łodzi, jak i pełnomorskich trawlerów. Bo też warunki jakie stworzyła tu natura były tu wyjątkowo korzystne.
Płytka niezwykle bogata biologicznie Zatoka Pomorska, Zalew Szczeciński, szeroka urozmaicona delta Odry, rzeka Świna a wreszcie liczne jeziora tak na Wolinie jak i Uznamie, tworzyły warunki dla uprawiania różnorodnych form rybołówstwa. Rybołówstwo morskie w tym rejonie bazowało na połowach przybrzeżnych, głównie na wodach Ławicy Odrzańskiej, lub u południowych wybrzeży Bornholmu. Każdego ranka żagle rybackich łodzi ginęły na horyzoncie, by ukazywać się znów pod wieczór. Jedna po drugiej wchodziły do macierzystych przystani po obu stronach Świny. Do późnej nieraz nocy, trwała potem praca całych rodzin, nad zagospodarowaniem tego, co morze podarowało. A było ono wówczas znacznie hojniejsze.
Rycina pokazująca bogactwo ryb. Halabarda wetknięta w ławicę ryb nie pada.( fot. Archiwum autora
)
Otóż przed wiekami Zatoka Pomorska, najbliższy Świnoujściu akwen morski, słynęła z nieopisanego bogactwa ryb. W starych opisach przedstawiano to na różne sposoby, m.in. i tak: „Ryby idą Świną tak ciasno, że włożony między nie drąg nie przewraca się.” W innej przypowieści mówiło się o tym, jak to pewnego razu, na wodach Zatoki Pomorskiej żaglowiec idący z dobrą szybkością zatrzymany został przez potężną ławicę śledzi płynącą kursem przeciwnym. Była to z pewnością przesada, ale pozostaje faktem, że znakomicie nasłonecznione, płytkie wody Zatoki, wzbogacone pokarmem niesionym przez rzekę, sprzyjały bujnemu rozwojowi fauny morskiej.
Bogactwem słynęły również wody Świny i Zalewu Szczecińskiego. W dawnych annałach wymienia się aż 37 gatunków ryb, poławianych tu dla celów spożywczych. Najprzedniejszymi były jesiotry, węgorze, szczupaki, węgorze, sandacze, turboty i łososie również. Szlachetne ryby jak jesiotry czy łososie występowały niegdyś w licznych legendach opowiadanych wieczorami w rybackich chatach. A o niebywałym wręcz smaku węgorzy złowionych i uwędzonych w Przytorze mówiły nawet słowa jakiejś operetki wystawianej w końcu XIX wieku w Berlinie.
Jesiotr zachodni występujący obecnie tylko w hodowlach, plenił się tu także nad wyraz obficie. Łowili go rybacy znad Świny i co jest faktem, nawet pewien Anglik, który w XVIII wieku tu się osiedlił, płacił rocznie sporą wówczas kwotę 54 talarów za prawo połowu, przerabiania i wywozu jesiotra. Jeszcze przed 70 – 80 laty, trafiały się tu okazy naprawdę imponujących rozmiarów. Do wyginięcia tego gatunku niewątpliwie przyczyniło się przekopanie i stałe pogłębianie drogi wodnej Szczecin – Świnoujście z Kanałem Piastowskim.
Jesiotr złowiony na pobliskich wodach, ok. 1914 r.( fot. Archiwum autora
)
Zmieniło się bardzo na tym akwenie zasolenie, zniszczone zostały żerowiska i to spowodowało wywędrowanie tego gatunku. Taką przyczynę podawali w każdym razie niemieccy ichtiolodzy przed ponad 100 laty, dla uzasadnienia roszczeń odszkodowawczych miejscowych rybaków, z tytułu utraty akwenów połowowych i strat w połowach. Nawiasem mówiąc owe dość wysokie odszkodowania rybacy z kasy państwowej wówczas otrzymali i mogli „przestawić się” na morskie rybołówstwo.