- To nie jest tak, że my nic nie robimy – mówią pracownicy schroniska, odpierając zarzuty w tej sprawie. - Codziennie podejmujemy próby, umawiamy się z ludźmi, którzy mają z Werą kontakt. Niestety Wera nie pozwala do siebie podejść, jest sprytna, nie udało się dotąd zapędzić jej w jakieś zamknięte pomieszczenie.
Suczka otrzymała lek w żelu przepisany przez weterynarza, który miał ją na tyle otumanić, aby można ją było złapać. Niestety lek ten w wielu przypadkach pozostaje bezskuteczny, i tak było też tym razem. Wera zjadła medykament z kiełbasą, a mimo to uciekała i nie pozwoliła się do siebie zbliżyć.
- Abyśmy ją mogli szybko schwytać, potrzebny byłby specjalistyczny sprzęt pozwalający strzelić do psa środkiem usypiającym. Ale taki sprzęt jest bardzo drogi i schronisko go nie posiada – mówi Alina Celniak.