Jednym robiło się zwierzęcia żal, inni tłumaczyli, że nie było wyjścia, bo pies zaczął zachowywać się agresywnie. A nie chcieli go wypuszczać, aby komuś nie zrobił krzywdy,.
- Czekaliśmy na ekipę ze schroniska, żeby temu biednemu zwierzęciu pomogli.– mówią sprzedawcy. Tylko jakoś się ociągali.
Pracownicy placówki dla bezdomnych zwierząt odpowiadają, że mieli w tym samym czasie inne wezwania. Mieli też nadzieję, że poprzez publikację zdjęcia psa uda się odnaleźć właścicieli. Ostatecznie zabrali zwierzę do schroniska. Jak dodają, nie chcieli, aby przywiązany był na krótkiej smyczy. Tym bardziej, że był już wyziębnięty i zmęczony.