” Kierowca, który udawał w ten sposób ciężką pracę w ramach akcji odśnieżania około pół godziny krążył po ulicach dzielnicy nadmorskiej.” - pisze internauta. „Pobawiłem się trochę w szpiega i w kilku miejscach sprawdzałem jak pracuje pług. Byłem zszokowany bo na poboczu nie odkładała się jak normalnie bruzda śniegu”. Samochód jeździł z uniesionym kilka naście centymetrów nad ziemią pługiem!
Wkrótce potem odebraliśmy kolejny sygnał – tym razem telefon od innego kierowcy, który zauważył podobną scenę w centrum miasta. Nie chcemy cytować bo mężczyzna dość dosadnie określił taką „robotę”.
Wszystkich najbardziej irytuje fakt, że przecież kierowcy nie tankują za swoje pieniądze do zbiorników. A wygląda na to, że w bazie nikt nie rozlicza efektów tej niby-pracy tylko kilometraż na liczniku. Co warto podkreślić – postawa takich „pracusiów” rzutuje na opinię całej firmy. A przecież wszyscy pracownicy nie zasługują na taką ocenę. Tony śniegu zwiezione na parking przy ul. Bałtyckiej to dowód, że wielu naprawdę się napracowało. Tym bardziej szokuje postawa tych, którzy tylko symulują ciężką pracę.