Zwolnienie jednak było nieskuteczne, ponieważ Filińska miała zwolnienie lekarskie wystawione dzień wcześniej. Potem dostarczała kolejne. W międzyczasie została radną i zgodnie z prawem żeby ją zwolnić potrzebna jest zgoda Rady Miasta. A tej dzisiaj nie było.
Krystyna Filińska od końca kwietnia przebywa na urlopie, pobierając ponad 10 tysięcy złotych netto miesięcznego wynagrodzenia. Obecny prezes Piotr Głod uważa, że to działanie na szkodę spółki. Wcześniej natomiast za zwolnienia płacił ZUS, w sumie ponad 70 tysięcy. Sama zainteresowana w całej sytuacji nie widzi niczego złego, twierdzi że zwolnienie było weryfikowane, ponadto niemoralne było samo jej odwołanie - przed upływem kadencji i bez żadnych powodów.
Radni uznali, m.in., że Krystyny Filińskiej nie można zwolnić, ponieważ jest w wieku przedemerytalnym, a argumenty prezesa Głoda mówiące o tym, że doszło do ciężkiego naruszenia obowiązków uznali za mało konkretne. - Od decyzji radnych będziemy się odwoływali - zapowiada obecny prezes.
Krystyna Filińska zapewnia, że nie chce być prezesem, ale chce dalej pracować w uzdrowisku. Jej urlop kończy się 13 czerwca. W pracy ma stawić się następnego dnia.