Czytelniczka opisuje sytuację, do jakiej doszło w piątkowy wieczór, około godziny 19.21.
- Nadjechał oczekiwany przeze mnie autobus linii nr 6. Wsiadam - czuję smród papierosowego dymu. Trudno, myślę, kierowca - nałogowiec. Jednak to co zobaczyłam po chwili przyprawiło mnie o spore zdziwienie – pisze kobieta.
Kierowca, nie przerywając palenia, sprzedawał pasażerom bilety, po czym, dalej paląc papierosa, ruszył w drogę.
- Toż to jakieś nieporozumienie chyba jest – dodaje zirytowana Internautka. - Zastanawiam się, czy gdybym zapaliła sobie w autobusie zostałabym wyproszona? A może wydzielmy po prostu w autobusach miejsca dla palących i po sprawie, w sumie dlaczego pasażerowie mają pośpiesznie dogaszać papierosy przed wejściem do autobusu? Pewnie odezwą się głosy że praca stresująca, pasażerowie niewdzięczni i do tego mało płacą, jednak panowie kierowcy, zastanówcie się czasem nad tym, że takim postępowaniem wystawiacie kiepską wizytówkę nie tylko już kulejącej KA, ale też sobie.