iswinoujscie.pl • Czwartek [14.01.2010, 11:18:26] • Świnoujście
Zima 1963 roku, zimą stulecia.

S/V "Świnoujście"- niezawodny prom towarowo osobowy wybudowany w Danii w 1954r.( fot. Andrzej Ryfczyński
)
Najcięższa zima w naszych czasach była w 1963 roku. Świnoujście było odcięte od Polski przez trzy tygodnie. Nie kursowały promy. Prom „Świnoujście”, który odbił z Warszowa około 16 stycznia o godz.15.20 utknął w spiętrzonych krach lodu. Na pokładzie nie było pojazdów, tylko pracownicy „Odry”, „Stoczni Remontowej” oraz portu i inni. Pokład był pełny, a ludzie jak mrówki stali jeden obok drugiego. Kiedy prom odbijał z Warszowa wiatr zmienił kierunek, lody z Zatoki Pomorskiej cofnęły się szerokim wejściem na Świnę. Kulminacja nastąpiła przy promach. Prom odbił od brzegu i płynął łukiem do kapitanatu, do starej przystani. Utknął około 100m naprzeciw portowych dźwigów. Wiatr wzmagał się i napędzał krę z morza. Kapitan wezwał pomoc. Kapitan portu widział przez okno z kapitanatu portu całą sytuację. Wezwał jednostki ratownicze, holowniki i wojsko na pomoc. Nie dało to żadnego rezultatu. Większość tych jednostek nie mogła odbić od brzegu, a inne utkwiły od niego kilkanaście metrów i tak pozostały. Tymczasem pasażerowie „Świnoujścia” marzli. Sytuacja stała się bardzo groźna, wręcz dramatyczna.
I wtedy stał się cud. Polskie Ratownictwo Okrętowe zamówiło w Anglii silny holownik lodołamacz, który w tym czasie płynął do Polski, do Świnoujścia. Po około dwóch godzinach zmarznięci ludzie na pokładzie promu „Świnoujście” zobaczyli jak widmo płynący potężny statek, od strony falochronu. Nieznana piękna, nowa jednostka P.R.O. "Perkun” płynęła prosto na nich. Radość i poruszenie wśród stoczniowców, portowców i ludzi z "Odry”. Jak się później okazało ten manewr udał się ponieważ lodołamacz płynął z prądem (z tym lodem tłoczonym do portu). „Perkun” utorował drogę do brzegu promowi. Przez wiele godzin załoga nowego lodołamacza wykonała szerokie koryto w zwałach lodu i przejął na krótki czas rolę promu. Okazało się później, że te masy połamanego lodu miały około 4 m grubości. W porcie utknęło wówczas 17 statków (różnych bander). Stały w dziwnych pozycjach. Tak jak płynęły, tak już zostały. Tym korytem w kształcie litery "S" przez trzy tygodnie mały holownik był jedynym środkiem komunikacyjnym i zaopatrzeniowym. Tylko część pracowników Odry dojeżdżała od pracy. Powstały problemy zaopatrzeniowe i inne.

Perkun" lodołamacz, holownik, strażak. Jednostka Polskiego Ratownictwa Okrętowego wybudowana w Anglii w 1963r. Ta najnowsza i największa w swojej klasie jednostka dbała by tor wodny na Zalewie Szczecińskim i Zatoce Pomorskiej był drożny.( fot. Andrzej Ryfczyński
)
Przyszła druga fala mrozów, 25 stopniowych. Lody tak zamarzły, że pełną żeglugę przywrócono dopiero w marcu. Sam lodołamacz „Perkun” też był unieruchomiony przez pewien czas. Zamarzł cały Zalew Szczeciński i Zatoka Pomorska.

fot. Andrzej Ryfczyński
Bałtyk zamarzł w większej części, a reszta była zalodzona. Najgorzej miały załogi dwóch trawlerów rybackich typu Morskie Oko z „Odry”, które ugrzęzły na wysokości Sassnitz na Zatoce Pomorskiej. Po mimo olbrzymich kłopotów zaopatrzeniowych w żywność i paliwo, restauracje w Świnoujściu przeżywały najlepsze swoje dni, a raczej noce.