Przeciwnicy nowej regulacji uważają, że decyzję podjęto odgórnie, bez konsultacji z lokalną społecznością. Przekonują też, że jest ona sprzeczna z interesami mieszkańców i otwiera drogę dla ciężkiego transportu przez Zirchow, Usedom, Anklam do autostrady A 20.
W Świnoujściu zwolennicy podniesienia dopuszczalnego tonażu argumentują natomiast, że pomoże to lokalnym przedsiębiorcom z obu stron granicy. Dodają, iż samochody do 7,5 tony nie są ogromnymi tirami zdolnymi uprzykrzyć życie mieszkańcom miejscowości wzdłuż drogi B 110. Tłumaczą też, że od kiedy zmieniono przepisy, nie zauważa się na granicy wzmożonego ruchu tych pojazdów. Te słowa potwierdzają okoliczni działkowcy, którzy mają ogrody tuż przy granicy po polskiej stornie.
- Sporadycznie widzimy tutaj ciężarówki - mówi jedna z właścicielek ogródka. – Może kilka w tygodniu.
Politycy z SPD podkreślają, że nie występują przeciwko Świnoujściu a mieszkańców polskiego kurortu chcą przekonać do swoich argumentów. Dotychczas jednak informacja o proteście i powodach, dla których jest organizowany, jest w Świnoujściu niemal całkowicie nieznana.