Jedna ścieżka ciągnie się od granicy, ulicą Wolska Polskiego i Konstytucji 3 Maja. Na placu Kościelnym się jednak urywa. Z drugiej strony jest ścieżka, która wiedzie od osiedla Zachodniego, ulicą Grunwaldzką. Ona jednak też się urywa w centrum miasta.
- Przez palce: Kościelny, Wolności i Słowiański, trzeba już jechać po ulicy - mówi pan Roman. - A to przecież miejsca, gdzie jest nasilenie ruchu. I samochodów i pieszych. Tam najbardziej przydałyby się ścieżki rowerowe.
Problem jest też na Wybrzeżu Władysława IV. Rowerzyści, którzy zjeżdżają z promu, jadą ładną ścieżką, która jednak po skrzyżowaniu z Armii Krajowej też się urywa.
- Tam jest bardzo niebezpiecznie - podkreśla pani Maria, która jeździ na rowerach z dziećmi. - Po ulicy pędzą jak szaleni kierowcy, którzy zjeżdżają z promu. Jadą tam też samochody z ulicy Chrobrego. Na chodniku jest zwężenie. Nie lepiej byłoby zrobić ścieżkę na wybrzeżu?
Urzędnicy tłumaczą, że Świnoujście i tak jest w dobrej sytuacji.
- Mamy dużo więcej ścieżek niż Szczecin, chociaż to 10 razy mniejsze miasto - tłumaczą.