Mail od jednego z Czytelników:
„Chciałbym dodać że dziś tj. 15 grudnia, PKP poleciało sobie równo w kulki. Pociąg osobowy do Szczecin Dąbia, którego odjazd planowo miał się odbyć o 7:42, w ogóle się nie odbył. Po (…) wejściu na peron usłyszałem "Pociąg relacji Świnoujście - Szczecin jest odwołany". Oczywiście żadnych wyjaśnień ze strony PKP, co się stało i czy zostanie podstawiony pociąg zamienny, pieniędzy za bilety nie dało się odzyskać ponieważ jedynym otwartym okienkiem było okienko "Informacja".
Nie czekając i nie mając czasu, musiałem się udać do Szczecin Dąbia, gdzie miałem przesiadkę na pociąg do Warszawy, z kolei z Warszawy miałem przesiadkę na autobus do Ostrowca Świętokrzyskiego. Wsiadłem więc w busa, niestety jednak zabrakło 4 minut abym zdążył na pociąg w Szczecin Dąbiu. Utknąłem w Szczecinie na 3 godziny, w oczekiwaniu na następny pociąg do Warszawy, postanowiłem pójść i odzyskać pieniądze za bilet trasy Świnoujście - Szczecin Dąbie. Poszedłem do kasy, oczywiście panie kasjerki, jak zwykle nigdy nic nie wiedzą i wysłały mnie do Dyżurnego Ruchu. Dyżurna ruchu, która była bardzo miłą osobą, musiała spędzić 30 minut na wypisywaniu "powodu" reklamacji biletu (…).
Powiedziała także "Gdybym była adwokatem, to na takich sprawach zarobiłabym dużo pieniędzy", jak stwierdziła "ludzie nie znają przepisów i dają się robić PKP w 'jajo' ". Była także zniesmaczona całą sytuacją, gdyż nawet nikt jej nie poinformował, że pociąg nie przyjedzie. Pani Dyżurna Ruchu, powiedziała, abym skierował się do kasy i że tam powinienem odzyskać pieniądze za bilet. Jak się dowiedziałem pociąg miał "defekt" przez co był niezdolny do jazdy. Następnie poszedłem do kasy i oczywiście usłyszałem "my nie możemy, bo to nie nasza sprawa, proszę się zgłosić do kasy w Świnoujściu". A co gdybym był na wakacjach? I byłby to moj ostatni pobyt w Świnoujściu? W konsekwencji straciłbym 13 zł i cenny czas. Gdybym był z rodziną straciłbym około 50 zł albo i więcej. Szkoda tylko, że gdy sie chce kupić bilet, można kupić go na dowolnej stacji, na dowolne połączenie, ale żeby odzyskać pieniądze, które powinny zostać oddane po okazaniu/oddaniu samego biletu, trzeba się tyle namęczyć i stracić mnóstwo czasu i nerwów.
Byłoby na pewno gorzej, gdybym dojechał do Warszawy, a nie miałbym autobusu do Ostrowca Świętokrzyskiego i co wtedy? Kolejne koszta? Chociażby za nocleg? PKP nie szanuje osób, które im płacą, co z czasem się na nich odbije, bo ja już więcej nie skorzystam z usług PKP i będę podróżował tylko PKSem, który wcale nie jest droższy niż pociąg. Szczególne podziękowania należą się Pani kierowcy z firmy Emilbus, która specjalnie bym mógł zdążyć na pociąg, ciut zmieniła trasę przejazdu”.
Stały Czytelnik