List przytaczamy w całości:
„Łącznie dwie godziny, wiele znaków zapytania, obecność prezydenta Świnoujścia, zarówno prezesa PLNG, uciekanie przed nie wygodnymi pytaniami, szkolne błędy organizacyjne oraz zaskakujący końcowy wniosek prowadzącej „debaty”, że identyczną debatę można zrobić w otoczeniu szkolnym. Ponad dwie godziny trwało coś, co miało być debatą, na której poznamy racje, argumenty naszych kolegów z innych gimnazjów.
Z założeń miała to być otwarta rozmowa uczniów o przyszłym gazoporcie, który zostanie wybudowany w naszym mieście. Miał być obecny Pan prezes LNG- Zbigniew Rapciak, który miał przedstawić swoją prezentację a kamera z firmy miała rejestrować przebieg naszych zmagań. Niestety, tak nie było! Ogromne nasze zdziwienie wywołała obecność na sali telewizji TVŚ, fotografów i dziennikarzy z regionalnych gazet. Na stołach wszystkich grup leżały dwie kartki: regulamin oraz scenariusz. Tylko po co był ten regulamin, gdy najważniejsze osoby na debacie go nie przestrzegały? Wypowiadać można było swoje argumenty w czasie trzech minut, ale wypowiedzi prezydenta i p. prezesa przekraczały postawiony przez organizatorów debaty. Sześćdziesiąt minut minęło głównie na omówienie zasad funkcjonowania gazoportu oraz zachwalania pomysłu budowy tego terminala na Warszowie, tylko pan Żmurkiewicz, ani p. Rapciak nie byli odważni przedstawić negatywnych stron funkcjonowania gazoportu. Kiedy pytania nasze stawały się dociekliwe zmieniali od razu temat. Najbardziej rozbawiła mnie odpowiedź p. prezesa PLNG, który po wysłuchaniu pytania mówiącego o ogromnym niebezpieczeństwie podczas wprowadzaniu gazowca do portu, odpowiedział „Proszę, chłopcze wysłać mi te pytanie na e-mail, to ci na nie odpowiem”. Ze śmiechu nie wyrobiliśmy. To świadczy o braku informacji na temat procesu wprowadzania gazu do portu albo o braku odpowiednich argumentów. Na pewno podczas pisania odpowiedzi elektronicznej pan Rapciak, poprosi o pomoc swoich współpracowników, żeby mu wymyślili odpowiedź. A co do organizacji, to czujemy się zlekceważeni, każdy uczestnik otrzymywał na dyplomie wydrukowane imię i nazwisko, a ja dostałem napisane ręcznie. Kolejnym przykładem, który odbieramy jako lekceważenie jest fakt, że nie dostaliśmy identyfikatorów (dobrze, że przezornie zabraliśmy nasze szkolne),bo GP2 oraz STSG nie zrobiło ich dla nas (inni mieli je). Czyżby nie przewidywali udziału tej szkoły w debacie? Przecież potwierdziliśmy w niej udział. Tylko jedna uczennica z „czwórki” otrzymała taką plakietkę tak jak pozostałe szkoły, ale było napisane, że uczy się w GP3!
Jedyną sprawą, która nam się podobała była prezentacja, plus m.in. nauczycielki WOS , historii i przedsiębiorczości p. Heleny Tomaszewskiej mówiącej o Polskiej racji Stanu. Ale przecież nie tylko po to tam poszliśmy.
Zamiast normalnej debaty, wyszło wielkie „show” nadmuchane przez media i najprawdopodobniej organizatorów. Nie chcemy być uczestnikami czegoś, co miało być dla nas, uczniów i kształcące i zabawne. Przygotowaliśmy się do „wielkiego starcia” na słowa i argumenty z naszymi koleżankami oraz kolegami, a zostaliśmy zmuszeni do wysłuchiwania nudnych, niezrozumiałych wywodów p. p. PLNG i p. prezydenta. Dobrze, że zawsze można pograć kółko i krzyżyk”.
Uczestnicy debaty: Mikołaj Baranek i Jarosław Masłowski