Podczas ostatniego pobytu w Świnoujściu Wiceministra Skarbu Mikołaja Budzanowskiego, który z ramienia Ministra Skarbu nadzoruje budową terminalu LNG, sporo mówiło się o korzyściach ekonomicznych inwestycji. Podkreślano też wyjątkowość gazoportu, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo energetyczne państwa. Ale jakoś nikt nie chciał otwarcie podjąć dyskusji na temat bezpieczeństwa mieszkańców Warszowa i miasta. Na pytanie o kwestie bezpieczeństwa minister Budzanowski odpowiada-„musimy sobie zdać sprawę, że jest to duża inwestycja powstająca w okresie 48 miesięcy i budowa będzie problemem dla mieszkańców. Na kolejne pytanie, czy terminal będzie bezpieczny dla mieszkańców, wiceminister Budzanowski odpowiada „terminal usytuowany będzie około 800m od zabudowań a gaz w stanie skroplonym, będzie znajdował na gazowcach w porcie o kilka kilometrów stąd i tutaj i nie widzę żadnego zagrożenia dla mieszkańców’’- tyle wiceminister Budzanowski. No tak – ale terminal, to też zbiorniki, systemy rurociągów, przepompownie oraz inne urządzenia do magazynowania gazu skroplonego . Czy tego inwestycja nie przewiduje? Czy ta część inwestycji jest bezpieczna? Na to pytanie Pan Minister odpowiedzi nie udzielił. Warto zatem wrócić do ostatniego spotkania na Warszowie. Może warto wsłuchać się w głos jednego z kapitanów, który prze całe lata pływał na gazowcach i opowiadał o bezpieczeństwie terminali LNG i tankowców do przewozu gazu skroplonego. Oczywiście nie możemy żyć z przeświadczeniem, że terminal to nieszczęście. Chcielibyśmy wiedzieć, czy możemy się czuć się bezpiecznie. Ministerialne wypowiedzi tego zagadnienia jasno nie precyzują.
Andrzej Wiśniewski