Dr Józef Pluciński • Poniedziałek [23.11.2009, 00:50:06] • Świnoujście
Dzieje szpitala w Świnoujściu
Dawny szpital powiatowy, kilka lat po przekazaniu przez Rosjan.( fot. Sławomir Ryfczyński
)
W myśl zarządzenia pruskiego ministra spraw wewnętrznych z 1819 roku, obowiązek leczenia biedaków, bezdomnych jak również marynarzy z przybijających tu statków, spadały na gminę, w tym wypadku na miasto Świnoujście. Ona też ponosiła wszelkie związane z tym koszty. By zadaniom tym sprostać koniecznym było posiadanie szpitala, którego to przez szereg lat, głównie ze względu na mizerię finansową, miasto dorobić się nie mogło.
Wówczas to pojawiły się w zamian różne pomysły i rozwiązania tego problemu, proponowane przez obywateli, posiadających oficjalnie dobre serce, odpowiednio duże pomieszczenie i sposób na zarobienie pieniędzy. Otóż za opłatę wnoszoną przez miasto, przyjmowali oni chorych biedaków i marynarzy do swoich domów, gdzie otaczano ich t.zw. opieką, która skracała nie tyle ich cierpienia co żywot. Poziom owej „opieki medycznej” był bowiem trudny do opisania. Przekonał się o tym burmistrz świnoujski Schulz – Völkner, któremu dosłownie włosy na głowie podniosły kapelusz, w trakcie wizytowania w 1848 roku kilku takich „szpitalików”. To było bezpośrednia przyczyną przedłożenia przez rzeczonego burmistrza radzie miejskiej, we wrześniu 1849 roku, projektu budowy szpitala. Jego zdaniem nie mogło być mowy, by w mieście o takiej wielkości i znaczeniu jak Świnoujście, nie było publicznego szpitala. Pan burmistrz proponował nadto postawienie kostnicy, gdyż miasto kilka lat wcześniej, podczas epidemii cholery, miało wielkie problemy z przechowywaniem zwłok. Projekt, mimo że słusznym i pięknym był, przekraczał jednak znacznie, tak możliwości miasta, jak i wyobraźnię jego rajców. Odrzucono go uznając za zbyt śmiały i niezbyt przydatny.
Dopiero zatem w 1867 r. magistrat zdecydował o budowie miejskiego szpitalika o 6 - 7 izbach dla chorych. Czekać trzeba było jednak aż do 1 października 1875 roku, kiedy to został on przekazany do użytku. Stał on w rejonie obecnej ulicy Herberta i swą wielkością i warunkami nie imponował. Deprymującą też była bezpośrednia bliskość miejskiego cmentarza przy obecnej ul. Chopina. Liczyło się jednak, że zrobiony został pierwszy, bardzo ważny krok w tej dziedzinie, chociaż jeszcze długie lata miało miasto nadal rozliczne problemy z opieką medyczną.
Pierwszy świnoujski szpital, typowy dla ówczesnych miast pruskiej monarchii. ( fot. Archiwum autora
)
Długo trwało przeszkolenie i rekrutowanie personelu, wyposażenie w konieczne instrumenty i choćby podstawową technikę medyczną. Niestety nie udało się odnaleźć żadnego z jego wyobrażeń.
Bardzo szybko szpitalik okazał się być za małym na potrzeby rozwijającego ię szybko miasta. Niemal od początku XX wieku, podczas każdej wizytacji stwierdzano nadmierne przepełnienie i powszechną ciasnotę, antysanitarne warunki w łazienkach, brak warunków dla przeprowadzania zabiegów. Z tego to względu zdecydowano już w 1912 roku, o budowie nowego szpitala na około 70 łóżek. Nim przystąpiono do jego budowy, nadeszła I wojna światowa, która dzieło owe mocno przesunęła w czasie. Mimo wojennej biedy, prace jednakowoż prowadzono i 28 października 1919 roku oddano do użytku nowy szpital, usytuowany w parku przy ulicy Wyspiańskiego ( dawniej Heysestrasse ). Był to zakład leczniczy na około 70 łóżek. Jego długoletnim dyrektorem był lekarz internista dr Pochat. W 1921 zorganizowany został mały oddział chorób zakaźnych. Liczbę łóżek i oddziałów powiększono jeszcze przed II wojną światową do około 100 łóżek. Wyposażenie techniczne lecznicy unowocześniane na bieżąco, odpowiadało ówczesnym najwyższym standardom w zakresie medycyny. Szpital dysponował też doskonałą obsadą lekarską i fachową obsługą pielęgniarską.
Szpital Powiatowy w Świnoujściu, stan około 1930 r. ( fot. Archiwum autora
)
Praca szpitala w okresie II wojny światowej nie odbiegała wiele od lat pokoju. Powstawały jedynie problemy z lekarzami chirurgami, pozostali jedynie starsi, lub odwołani z emerytury. Młodszych powołano do szpitali polowych. Podobnie zresztą było z pielęgniarkami. Ogromne problemy zaczęły się z początkiem 1945 r. Do miasta napływały transporty uciekinierów z Prus Wschodnich i Pomorza, nadto rozbitkowie z coraz częściej zatapianych statków ewakuacyjnych (m.in. z „Gustlofa”), wreszcie w marcu po alianckim nalocie setki rannych, często umierających.
Po zajęciu miasta w 1945 r., przez oddziały Armii Czerwonej, decyzją sowieckiego komendanta wojennego przekształcono w szpital wojskowy zabezpieczający medycznie sowieckie wojska okupacyjne stacjonujące w tym rejonie. Był on też placówką lecznictwa dla przybywających z czasem członków rodzin personelu wojskowego. Obsadę szpitala stanowili wojskowi lekarze rosyjscy oraz pielęgniarki a salowymi były Niemki. Pracownikami obsługi byli również Niemcy. Z upływem lat, szczególnie po wyjeździe ze Świnoujścia niemal wszystkich dotychczasowych mieszkańców w szpitalu nie zatrudniano już Niemców.
Szpital na potrzeby rosyjskiego personelu wojskowego i ich rodzin był za duży, co spowodowało częściowe tylko jego wykorzystanie. Niektóre pomieszczenia były po prostu nie użytkowane, a więc nie ogrzewane, z wybitymi oknami, uszkodzonymi podłogami, dachami, zatkanymi lub dziurawymi rynnami. Ten sposób użytkowania, z czasem doprowadził do technicznej degradacji sporej, faktycznie nie użytkowanej części obiektu. Jako placówka lecznicza, szpital cieszył się natomiast dobrą opinią, także wśród tych Polaków, którzy mieli okazję poddać się tam leczeniu. Na tę opinię zapracowali przede wszystkim doskonali pod względem fachowym wojskowi lekarze, chirurdzy, interniści i okuliści. Istniała też ugruntowana ale i uzasadniona opinia, że traktowanie pacjentów odbiegało na plus od tego, z jakim spotykano się w polskim szpitalu. Oczywiście przywileju leczenia się tam, dostępowały głównie osoby z aparatu władzy, dla pozostałych z niewielkimi wyjątkami, była to lecznica niedostępna.
W okresie pierwszej „polskiej odwilży” w 1956 r. podjęły starania o przejęcie szpitala od Rosjan. Postulat ten był jednym z kilku, z którymi do Warszawy udała się w listopadzie tego roku delegacja władz administracyjnych i politycznych powiatu i miasta. Stanowili ją ówczesny przewodniczący Prezydium PRN, Julian Markiewicz, szwf administracji miejskiej Tadeusz Tan oraz I sekretarz Komitetu Powiatowego PZPR Rybiński. Przedłożenie przekazali oni ówczesnemu premierowi rządu oraz do Biura Politycznego PZPR. Wskazywali że dwukrotnie mniejszy od rosyjskiego szpital polski, ze względu na ograniczoną powierzchnię nie miał oddziału skórnego i zakaźnego, jak też wystarczającej ilości miejsc na istniejących oddziałach. Mimo usilnych starań na najwyższym szczeblu nie dało to rezultatu. Rosjanie negatywne w tej kwestii zdanie uzasadniali świadczeniem opieki medycznej dla rosyjskiego personelu wojskowego i ich rodzin w całej północnej części ówczesnej NRD. Jednocześnie jednak kierownictwo bazy i szpitala zobowiązało się do udzielania pomocy medycznej obywatelom polskim, mieszkańcom Świnoujścia „w miarę istniejących możliwości”. Ocena owych możliwości pozostawała naturalnie w gestii samych Rosjan. I tak płynęły lata.