Spektakl odarty z tradycji – choć z zachowaniem wierności wobec tekstu oryginalnego, osadzony w bardzo współczesnej niecodziennej, zaskakującej scenografii(scenografia - Marek Braun, kostiumy Wandy Kowalskiej). Zamiast zamku - stalowe konstrukcje, miast spornego granicznego muru – stalowy podest z betoniarką , a główni bohaterowie – Cześnik i Rejent prowadzą kłótnię przez megafony w stylu kojarzącym się z wiecowymi protestami. Współczesna Postolina i Klara to postacie pozbawione kobiecej zalotności, ciepła i delikatności. Zimna i przebiegła Postolina mówi męskim głosem i ćwiczy na scenie hula –hop, a rozbrykana i nieco frywolna Klara demonstruje niezależność. Mężczyźni z kolei przesadnie zniewieściali - umalowany i roztańczony zalotnie Papkin (bardzo charakterystyczna i znakomicie zagrana rola przez Wojciecha Sandacha) oraz poruszający się krokiem arystokratycznej damy Wacław, z wtulonymi jamniczkami na rękach.
Cała ta „roztańczona i rozhuśtana” akcja sztuki toczy się w rytmie wygrywanych na scenie na żywo dźwięków bitu. Pieniactwo bohaterów komedii ustąpiło miejsca pokazaniu w przerysowany sposób cech naszej przewrotnej współczesności. „Zemsta” bliżej widza XXI wieku, szczególnie tego młodego. Gusta widzów są różne. Dla jednych ciekawy, oryginalny, z powiewem świeżości spektakl – dla innych brak swojskiego klimatu epoki niszczy ducha fredrowskiej komedii…? No właśnie , a jak jest zdaniem Państwa ?
A tak na marginesie – frekwencja na spektaklu wskazuje chyba na to, że w Świnoujściu, mieście, które inteligencją przecież stoi, brakuje nam prawdziwego kina i teatru, także poza sezonem. W kilkutysięcznym Ahlbecku za dawną miedzą kino, co prawda w socjalistycznym stylu, ale jednak jest. No , ale my mamy tylko ponad czterdzieści tysięcy mieszkańców.
KOŚ