fot. Sławomir Ryfczyński
Mecz nie był porywający. Obie drużyny grały uważnie w obronie i fatalnie w ataku. Bramka padła dość przypadkowo. Po uderzeniu Bejuka piłka otarła się o nogi jednego z obrońców Gryfa i dosłownie wturlała się do bramki obok zasłoniętego bramkarza gości Ireneusza Benedyczaka (swego czasu testowanego we Flocie). Na pewno Flota była zespołem dojrzalszym, gospodarze nadrabiali ambicją i przyznać trzeba, że liczebnie nawet mieli więcej okazji. Jednak stuprocentowej nie wypracowała żadna ze stron.
Niemal równocześnie z końcowym gwizdkiem sędziego doszło do przepychanki pomiędzy Benedyczakiem a Kochem w rezultacie czego obaj otrzymali żółte kartki. Potem wśród świnoujścian zapanowała zrozumiała euforia i piłkarze wraz z kibicami odtańczyli taniec zwycięstwa. Polał się szampan. Pozostałe pięć meczów Flota grać będzie już tylko dla formalności.
fot. Sławomir Ryfczyński