- Dzwoniłam do lecznicy na ul. Sikorskiego i rozmawiałam z weterynarzem, który prowadzi leczenie Łapka. Twierdzi, że żadne pieniądze na kotka nie zostały przekazane przez kierowniczkę schroniska – pisze nasza Czytelniczka.
Fakt ten zainteresował nie tylko nią, ale także wiele innych osób, które wpłacały pieniądze akurat na tego biednego kotka. Nasza Czytelniczka opowiada nam o wizycie w lecznicy.
- Byłam świadkiem jak drugi z weterynarzy też interesował się co się stało z pieniędzmi, które ludzie słali na leczenie kota. Tłumaczył, że dzwonią oni do gabinetu i się o to dopytują, a lecznica nie dostała ani grosza. Nawet na leki. Kierowniczka mu odpowiedziała , że pieniądze wpływają na jej konto i są na schronisko. Jak się zirytował, to zmieniła front i dodała tylko, że nie wie jak ma je rozliczyć i wyszła.
Łapkiem opiekuje się starsza osoba i jak na razie sama karmi kotka. Weterynarze za darmo się nim zajmują!
- Jakiś Pan mówił przez telefon, że wpłacił 200zł. Chciałabym umieścić na stronie iswioujscie apel do ludzi, którzy wpłacili pieniążki, aby się odezwali – pisze kobieta.
Jest też puszka wystawiona w kantorze przy ulicy Konstytucji. Tam też zbierane są pieniądze na Łapka.
- Chcielibyśmy, aby razem z pracownikami schroniska otwierał ją ktoś inny. Może pan weterynarz i opiekunka Łapka. Boimy się, że jeśli sama kierowniczka ją otworzy to pieniądze znów przepadną – pisze nasza Czytelniczka.
Być może finanse przekazywane są także na inne potrzebujące zwierzęta. Nie ma w tym nic złego.
- My jednak słaliśmy je specjalnie na tego kotka, więc na niego powinny być przeznaczone. Zresztą nie mamy pewności czy nasza pomoc nie idzie np. na artykuły biurowe albo coś w tym stylu.
Nasz artykuł o Łapku:
www.iswinoujscie.pl/artykuly/11492/