Nie często zdarza się by parafianie płakali za swoim księdzem. Tak się stało tydzień temu podczas pożegnalnej mszy świętej. Płakali mieszkańcy Przytoru, ministranci a i łza zakręciła się też księdzu Wiesławowi. Trudno opanować wzruszenie, kiedy wokół siebie widzi się tylu życzliwych ludzi.
Świnoujście nie jest dla mnie "nowością"– mówi ksiądz Kruczyński. Po zakończonej pracy w Szczecińskim Seminarium Duchownym pracowałem w jednej z parafii w centrum Świnoujścia. W 2004 roku objąłem probostwo w Przytorze.
Przytór, od początku stał się dla mnie wyzwaniem. Mała parafia, ale roboty tyle, że starczy na lata. Remont kościoła, praca z młodzieżą, posługa kapłańska... Nie było łatwo” - dodaje ksiądz. Na szczęście parafianie nie pozostawili go samemu - sobie.
-” Bez pomocy Rady Parafialnej oraz mieszkańców Przytoru, Łunowa i Karsiboru nie dałbym rady. Żałuję, że nie udało mi się dokończyć wszystkich prac remontowych. Wspólnota kościelna mogłaby też działać bardziej dynamicznie. Ale to już zajęcie dla mojego następcy.” - mówi dotychczasowy proboszcz.
Cieszę się, że udało mi się przeprowadzić remont kościoła w Karsiborzu oraz częściowo wyremontować kościół w Przytorze i Dom Parafialno - Rekolekcyjny. Zorganizowaliśmy wyjazdy do Ziemi Świętej, byliśmy w Watykanie no i coroczne pielgrzymki do Częstochowy. Udało nam się też ożywić Dom Rekolekcyjny. Co roku dzieciaki z rodzin ubogich prawie z całej Polski mają wielką frajdę - wakacje nad morzem.”
-”Pomimo, że moja parafia jest niewielka to jej kameralność powoduje, że byliśmy bardzo blisko siebie. Codziennie rozmawiałem z ludźmi. Oni nie tylko przy konfesjonale opowiadali o swoich kłopotach dnia codziennego. Byłem z nimi przy urodzinach, ślubach i pogrzebach. Przecież to tak jak w rodzinie” - dodaje ksiądz Kruczyński.
Za kilka dni proboszcz z Przytoru obejmie probostwo w jednej z najbardziej dynamicznie rozwijających się dzielnic Szczecina - Warszewie.
Andrzej Wiśniewski