Rzecz jasna takich zachowań kibiców nie sposób poprzeć, ale nie znaczy to że nie można rozumieć powodów. Jak mówią wytrawni leśnicy w lesie nic się nie dzieje bez przyczyny, a stadion Floty jak wiadomo jest położony w nadmorskim parku. Powodem była oczywiście cyniczna decyzja związku w sprawie kolejnego przełożenia meczu z Widzewem. Rozumiemy problem łódzkiego klubu; co jest ta drużyna - z ponoć bardzo szeroką ławką - warta bez rerprezentantów Polski i Litwy pokazała w Kluczborku. Tylko, że i w Łodzi, i Warszawie kompletnie zapomniano o Flocie, stawiając przed faktem dokonanym, ograniczono się jedynie do powiadomienia faksem na sześć dni przed terminem meczu po godzinie 15, kiedy były już drukowane bilety i plakaty na 14 października. Oczywiście reakcją Floty na to wszystko był stanowczy sprzeciw.
Przecież nie musiało do tego dojść. Gdyby skontaktowano się z Flotą mecz z Wisłą odbyłby się w zupełnie innej atmosferze. Tu nie chodziło o to kto kogo przemoże, ale o interes klubu i kibiców. Także łódzkich, bo 14 października to przecież dzień edukacji, wolny w szkołach od zajęć, więc uczącej się młodzieży byłoby dużo łatwiej przyjechać do Świnoujścia. W końcu znaleziono kompromis. Spotkanie odbędzie się 22 października o 15:00, a więc przynajmniej o tej samej porze dnia. Wystarczył, telefon, faks lub e-mail zapytujący Flotę, czyli - pomijając już wszystkie przepisy, prawa i obowiązki - po prostu poważne potraktowanie należne dorosłym ludziom. Czy to tak wiele?
tg