Niby nic nadzwyczajnego. Znaki są przekręcane i wyłamywane codziennie. Tutaj jednak taka sytuacja trwa od dłuższego czasu. I nikt się nią nie interesuje. Uliczka jest położona z boku, ale codziennie na przejściu pojawiają się tysiące pieszych.
- Wiadomo, że Ci, którzy jeżdżą tą trasą kilka razy dziennie wiedzą, że jest przejście – podkreśla pan Michał, kierowca taksówki. – Jednak reszta mieszkańców a zwłaszcza turyści nie mają o tym pojęcia. A jak nie ma znaku, to nie zaprzątają sobie tym głowy. Nawet, jeśli są tutaj takie kolorowe pasy.
Kierowcy podkreślają, że wiele razy w tym rejonie miały miejsce sytuacje niebezpieczne.
- W ostatniej chwili samochody hamują – mówi pan Jan, mieszkaniec pobliskich bloków. – Ludzie przyzwyczajeni, że jest przejście, idą odważniej, nie spodziewając się, że wyjedzie zza zakrętu samochód. Ktoś się powinien tym zając zanim stanie się tragedia!