Do Polski sprowadzono niemal 200 ton szwedzkiego mięsa w puszkach. Mięso wyprodukowano na początku lat 80-tych, w okresie zimnej wojny, na potrzeby wojska. Oficjalnie nie miało ono prawa trafić do jakiegokolwiek kraju Unii Europejskiej jako produkt, który mogą spożywać ludzie. Ministerstwo rolnictwa w Szwecji w umowie sprzedaży szwedzkiemu pośrednikowi wyraźnie zaznaczyło, że puszki z wołowiną i wieprzowiną mogą być użyte jako pokarm dla zwierząt.
Tymczasem śledztwo dziennikarskie wykazało, że od trzech lat setki tysięcy puszek wycofanych ze Szwecji trafiają na stoły Polaków. Firmy gastronomiczne z różnych miejsc w Polsce faszerują starym mięsem pierogi, gołąbki, kiełbasy, pieczeń rzymską, mortadelę i wiele innych wyrobów. Tak przetworzone kilkudziesięcioletnie mięso trafiało do szkół, przedszkoli, domów starców oraz sklepów spożywczych.
Tymczasem współpracujący z dziennikarzami UWAGI! szwedzcy dziennikarze twierdzą, że sami producenci konserw - firmy Unilever i Scan- przyznają, że już 10 lat temu część konserw nie nadawała się do spożycia.
- Myślę, że stoi za tym chciwość szwedzkich władz, które sprzedały te puszki. Ten produkt powinien zostać zniszczony a nie trafić do ludzi – komentuje Henrik Ennart dziennikarz gazety "Svenska Dagbladet" sprawdzający szwedzkie wątki afery mięsnej.