O problemie przedziwnego i niebezpiecznego rozwiązania w przebieganiu ścieżki pisaliśmy na naszym portalu wielokrotnie. Internauci podkreślali za każdym razem, że umiejscowienie trasy dla rowerzystów wprost na jezdni jest niedorzeczne. Kolejny Czytelnik wyraża podobne zdanie.
- Nawet się tym nie przejmowałem... dopóki sam tamtędy nie przejechałem – pisze od nas Czytelnik. - Trzeba być niezwykle odważnym (lub bezmyślnym) rowerzystą, zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa jakim jest wytyczenie w taki sposób owej trasy i nadal z niej korzystać.
Internauta proponuje umieścić tam słupki. Podobne są na przykład na odcinku drogi między Rydzyną a Lesznem. To miejsce testowe, gdzie sprawdza się nowe rozwiązania w praktyce.
- Słupki te łamią się pod naciskiem samochodu jak zapałki, nie robiąc nikomu krzywdy, a jednocześnie wyraźnie rozdzielają pasy jezdni i w razie zjechania na przeciwległy pas , budzą śpiącego kierowcę – tłumaczy Internauta. - We Wrocławiu znajdują się takie same słupki. Są nico niższe. Służą do rozdzielania torowiska od jezdni, aby śpieszący się kierowcy nie przeciskali się pasem dla tramwajów. Nie mówię, że u nas rozwiązanie ma być identyczne. Kształt jest oczywiście dowolny, ale zamysł niech będzie podobny.
Jak dodaje nasz Czytelnik takie oznakowanie na pewno pozwoli kierowcom wcześniej przygotować się na nietypową sytuację, jaką jest zabranie znienacka połowy jezdni. Zwłaszcza, że sytuacja ma miejsce na samym zakręcie.
- A pewność na to, że nikt nie wyrwie tych pachołków bezkarnie, zapewni monitoring - po to w końcu jest – wyjaśnia Internauta.