Wandale, którzy niszczyli drzewa i kwiaty na deptaku przy ulicach Monte Cassino i Bohaterów Września, chuliganie, którzy wyrywają pręty z barierek na promenadzie na wydmach, grupki młodzieży, którzy nocami wyżywają się na wiatach przystankowych, latarniach i ławeczkach, pijani w parkach, podrostki zaczepiający dla zabawy- to tylko niektóre przykłady niebezpieczeństw, jakich moglibyśmy uniknąć dzięki monitoringowi.
- Gdyby były kamery od razu takich chłystków można by zidentyfikować i złapać - mówi pan Marian, mieszkaniec kamienicy przy Bohaterów Września. - Pod moimi oknami w każdy weekend są jakieś burdy. A to bijatyka, a to kłótnie i głośne zachowanie czy też niszczenie wszystkiego co napotkają tacy wandale. Policjanci podkreślają, że monitoring działa także prewencyjnie.
fot. Sławomir Ryfczyński
- Młodzież, zwłaszcza po alkoholu i w grupie, czuje się odważna i bezkarna, jeśli nie ma nikogo w pobliżu - mówi jeden z policjantów. - Gdyby wiedzieli, że obserwuje ich kamera, to odpuściliby sobie wiele niepożądanych zachowań.
Potwierdzają to przykłady miast, gdzie zdecydowano się założyć monitoring. Przestępczość tam spada, mieszkańcy czują się bezpieczni a policja ma ułatwioną pracę. Gdzie nie ma bowiem świadków - jest obraz z kamery. Tylko wandale i chuligani mają gorzej. A o to przecież chodzi.
W Świnoujściu niestety na ten rok przeznaczono tylko 20 tysięcy złotych na monitoring. Pieniądze wystarczą tylko na wstępne dokumenty i projekty, gdzie mają być rozstawione kamery. Zajmuje się tym specjalna komisja utworzona przy urzędzie miasta. W jej skład wchodzą urzędnicy, radni i policjanci.