Część załogi od lat pracujących przy sprzątaniu świnoujskiego szpitala lęka się o utratę pracy.
- Usłyszałyśmy, że sprzątaczki będą zwalnianie, a środki czystości jakie otrzymamy do pracy będą jak najtańsze, bo trzeba ciąć koszty - powiedziała nam pragnąca zachować anonimowość pracownica - usłyszałyśmy, że Firma "Impel" będzie chciała na miejsce zwalnianych pracownic przyjąć osoby niepełnosprawne bo to znacznie tańsze rozwiązanie. Część kobiet mysli o tym, żeby odejść i zatrudnić się w apartamentach i hotelach.
Tam zarobią więcej. Ale co ze szpitalem?
- Przecież utrzymanie czystości w szpitalu to nie jest zwykłe sprzątanie, nie chodzi o odkurzacz i mopa ze szmatą - załamuje ręce emerytka pani Maria - od tego czy w szpitalu czystość jest na profesjonalnym poziomie zależy to, czy pacjenci nie będą się zarażać sepsą albo gronkowcem. Już wystarczy że szczury biegają po mieście, jeszcze mamy mieć tani i brudny szpital?
Władze Świnoujścia przez całe minione dwudziestolecie nie potrafiły zdecydować się jak rozwiązać kwestie szpitali. Były projekty budowy nowego, remontu obiektów nad morzem, modernizacji Jana z Kolna, remontu świetnie logistycznie położonego szpitala po Armii Czerwonej. Dyskusje trwały tak długo, że ten ostatni niemal rozsypał się w gruzy. Wreszcie w latach 2005 - 2008 wyremontowano obiekty przy Jana z Kolna. Inwestycję, którą właściwie należy nazwać odbudową, bo zmodernizowano oba budynki szpitalne wraz ze zmianą wysokości stropów, połączono je nowo wybudowanym łącznikiem, w którym zlokalizowane zostały nowoczesne bloki operacyjne, jeden z oddziałów, izba przyjęć i kompleks poradni specjalistycznych. Całość, wraz z wyposażeniem kosztowała budżet Miasta ponad 33 mln złotych. Po modernizacji szpital stał się łakomym kąskiem dla przedsiębiorców którzy na chorobie innego człowieka chcą zrobić biznes.