Wszystkie szkolne boiska to relikty minionej epoki, a uprawianie na nich sportu to naprawdę wyczyn godny podziwu. Ich nawierzchnie to w większości stary, popękany asfalt zasypany stłuczonym szkłem. Upadek na takie podłoże to w najlepszym razie obite łokcie i kolana. W najgorszym złamanie kończyny lub kalectwo. Jeśli już znajdą się chętni do grania np. w koszykówkę na większości boisk czeka ich niemiła niespodzianka. W wielu przypadkach z ziemi wystają kikuty konstrukcji, często bez obręczy, które choć były bardzo solidne w tajemniczych okolicznościach zniknęły. Przykłady można mnożyć bez liku. Na boisku SP 1 brakuje obręczy na jednym z koszy. Na boisku dawnej SP 7 przy ulicy Kościuszki - od ponad półtora roku brakuje dwóch obręczy. Boisko dawnej SP 10 mimo, że ma wspaniałą nawierzchnię tartanową to jednak brakuje na nim konstrukcji do gry w koszykówkę. Boisko Zespołu Szkół Medycznych przy ulicy Grodzkiej nie wygląda lepiej. Tam pracownicy szkoły odkręcili niedawno obręcze na czas wakacji pozbawiając młodzież możliwości gry w kosza.
Ci którzy znajdą boisko z infrastrukturą sportową muszą przygotować się na kozłowanie piłki pomiędzy samochodami z literą "L" na dachu. Dyrektorzy szkół wynajmując boiska pod place nauki jazdy tłumaczą, że cerują w ten sposób swój szkolny budżet. Zapominają jednak o młodzieży, która chciałaby w letnie dni skorzystać z boisk. Przykładem jest boisko popularnego liceum "Mieszka I" lub wspomniane wcześniej SP 1.