Dr Józef Pluciński • Poniedziałek [20.04.2009, 06:25:39] • Świnoujście
Z dziejów gminy żydowskiej w Świnoujściu
Ogłoszenie o zaręczynach dwojga mieszkańców pochodzenia żydowskiego, 1898 r.(fot. Archiwum
)
Przez ponad 100 lat żyli w naszym mieście, tak jak żyli na całym Pomorzu, w Niemczech, w Europie. Budowali swoje domy, sklepiki, zakłady rzemieślnicze. Zakładali rodziny, pracowali modlili się, umierali. Po ich cmentarzach i domach modlitwy nie zachował się żaden ślad. Ich obecność w historii miasta rozpłynęła się w mrokach dziejów, a ślady ich istnienia zostały jakby celowo wytarte. Piszę to z myślą o świnoujskich Żydach.
Początki powstania w Świnoujściu gminy żydowskiej można bardzo dokładnie umiejscowić w czasie. W państwie pruskim obowiązywała bowiem bardzo ścisła ewidencja osób wyznania mojżeszowego, jak zresztą każdej innej grupy wyznaniowej. Miejscowe statystyki poraz pierwszy wykazały obecność w mieście obywateli pochodzenia żydowskiego w 1816 r. Były to dwie przybyłe tu rodziny Isenthal i Ehrlich. W dwa lata potem zamieszkała kolejna rodzina, Józefa Jacoby, który założył znaną później firmę handlową tekstyliów ale także materiałów budowlanych, działającą do 1938 roku.
Liczba mieszkańców wyznania mojżeszowego stale rosła, proporcjonalnie do rozwoju demograficznego miasta i wzrostu jego znaczenia. W połowie XIX wieku notowano 38 osób narodowości żydowskiej, ale na przełomie XIX i XX stulecia już 124 osoby. Było to około 1-1,5 % ogółu mieszkańców miasta i były to proporcje takie same jak na całym Pomorzu a i w skali Niemiec..
Większość osiedlonych tu Żydów pochodziła z terenów imperium rosyjskiego, skąd wygnały ich nasilające się tam nastroje antyżydowskie, podsycane przez władze państwowe. Taki był rodowód Ehrlichów, Herzbergów, Kantorowiczów. Inne rodziny jak n.p. Stargarder czy Schloman, przywędrowały z innych południa Niemiec. Względy religijne sprawiły, że w zdecydowanej większości zamieszkujące Świnoujście rodziny starozakonne z upływem czasu były spokrewnione, tworząc raczej zamkniętą społeczność narodową i wyznaniową.
Swoje istnienie, żydowska gmina wyznaniowa oficjalnie udokumentowała w 1821 r. składając do zarządu miasta prośbę o przydzielenie terenu na cmentarz, na którym chować chcieli swych zmarłych, zgodnie z nakazem ich religii. Miejsce takie zostało im wyznaczone, w pewnym oddaleniu od cmentarza ewangelickiego znajdującego się wówczas przy ul. Chopina ( dzisiejszy park ). Z czasem jednak, gdy cmentarz ewangelicki okazał się za ciasny, magistrat świnoujski w 1875 roku zaproponował przeniesienie rytualnego cmentarza w inne miejsce, wówczas poza miasto, na teren dzisiejszego parku ( róg ulic Sienkiewicza i Moniuszki ). Gmina żydowska nowy teren i owszem przyjęła, ale ze starego cmentarza, prochów pochowanych wcześniej współwyznawców, przenieść nie pozwalała, tłumacząc to względami religijnymi. Po wieloletnich targach, dokonano tego w 1928 r. zgodnie z wymaganym rytuałem, na koszt miasta.
Żydowski cmentarz przy ul. Chopina, pocz. XX w.(fot. Archiwum
)
Także w 1821 r. w imieniu nielicznej jeszcze wówczas gminy żydowskiej wystąpił do zarządu miasta kupiec Isenthal o pomoc w budowie domu modlitwy. Miasto po dłuższym czasie uległo prośbom i w 1857 roku przekazało gminie żydowskiej nieodpłatnie plac przy niezabudowanej wówczas ulicy Piastowskiej, dokładając jeszcze 500 talarów. Na rozpoczęcie starczyło. Za kwotę 1659 talarów dom modlitwy zbudował miejscowy mistrz murarski Pistorius. Uroczystość jego poświęcenia nastąpiła 20 września 1859 r. z udziałem burmistrza, berlińskiego naczelnego rabina i wielu gości.
Synagoga przy obecnej ul. Piastowskiej ( budynek z dużymi oknami ), ok. 1930 r.(fot. Archiwum
)
Synagoga mieściła się przy ul. Piastowskiej, niemal vis a vis Zakładu Energetycznego, w miejscu gdzie obecnie znajdują się zabudowania dawnej spółdzielni „Reda”. Nie zachowały się niestety bardziej szczegółowe opisy wyglądu wnętrza bożnicy, wiadomym tylko jest, że była ona skromna pod względem architektury jak i wyposażenia. Wyznaniowej szkoły żydowskiej w Świnoujściu nie było. Zasad judaizmu, objaśnień Talmudu, udzielał jeden z miejscowych kantorów. Działalność tę prowadził on ponad 50 lat, do 1926 roku. Potem nauki zaniechano.
Żyjąca w mieście społeczność żydowska, aczkolwiek nieliczna, posiadała tu znaczne wpływy. Z niej wywodziło się kilku lekarzy, adwokatów, znakomitych rzemieślników i oczywiście stosunkowo duża liczba kupców. Znacząca też była liczba właścicieli nieruchomości pensjonatów, hoteli w dzielnicy nadmorskiej, gdyż już przed stu laty „robienie w nieruchomościach” należało do interesów nader opłacalnych. Niektórzy czynnie uczestniczyli w organach samorządu miasta, aczkolwiek jako grupa społeczna zachowywali swą odrębność obyczajową i religijną. Zdarzali się i tacy, którzy w poczuciu obowiązku wobec nowej ojczyzny uczestniczyli w I wojnie światowej, służąc w cesarskiej armii niemieckiej. M.in. jeden z nich, mianowicie Kantorowicz, powrócił z niej w stopniu kapitana, wyróżniony wysokim odznaczeniem za zasługi na polu bitwy. Ani jego, ani jego rodziny nie uchroniło później przed represjami.
Oczywiście względna zamożność społeczności żydowskiej, już przed pierwszą wojną budziła nastroje niechęci wśród niemieckich właścicieli sklepów i nieruchomości. Nie wychodziły one jednak poza utyskiwania, anegdoty i drobne złośliwości. Wzajemne poszanowanie i tolerancja dla „innych”, w tym dla Żydów, kwitły w Niemczech do czasu, gdy po wygranych w 1933 r. wyborach, panującym w Niemczech system stał się faszyzm.
Tu, w miejscowej skali, zaczęło się od ogłoszenia już w latach 1934 – 35 nieoficjalnego bojkotu żydowskich pensjonatów, sklepów czy restauracji. W ślad za tym, w informatorach o mieście dzielono lekarzy, dentystów i prawników na aryjczyków i tych gorszych. Wszelkie takie działania ze zrozumiałych konkurencyjnych względów cieszyły się sympatią i aktywnym poparciem niemieckiej większości. Narodowo – socjalistyczni przedsiębiorcy demonstrowali swą niemieckość przez wieszanie faszystowskich flag i emblematów oraz eksponowanie w prasowych anonsach, niemieckości i czystości aryjskiej np. sklepu czy pensjonatu. W oficjalnych wydawanych wówczas prospektach informacyjnych miasta, wprowadzono podział na lekarzy aryjskich i żydowskich, nie zamieszczano też reklam firm niearyjskich. To był etap pierwszy. Potem przyszedł czas, gdy początkowo pod osłoną nocy na murach żydowskich domów i szybach wystawowych ich sklepów pisano „Jude raus” i malowano gwiazdy Dawida. Wkrótce po tzw. ustawach norymberskich przyszły też na wielką skalę szykany i prześladowania usankcjonowane faszystowskim prawodawstwem.
Tablica głoszącą, że Żydzi w lokalu nie są niepożądani, 1937 r.(fot. Archiwum
)
Nasilająca się, nie ukrywana już pogarda wobec Żydów sprawiły, że ze Świnoujścia wyjeżdżały całe ich rodziny. Ci, których na to było stać i mieli krewnych za granicą, emigrowali przez Danię i Francję do Anglii, Stanów Zjednoczonych a nawet Australii. Pozostawali ci biedniejsi, lub ci, którzy wierzyli, że jest to zjawisko przejściowe i hitleryzm zniknie tak, jak się pojawił. Skutki tego myślenia były dla wielu tragiczne.
Wraz z upływem lat, codziennym zjawiskiem stawały się otwarte prześladowanie Żydów. Dzieci żydowskie, jak wynika ze wspomnień dawnych mieszkańców Świnoujścia, nie miały praktycznie możliwości nauki i obcowania ze swymi aryjskimi rówieśnikami. Lekarzom i stomatologom pochodzenia żydowskiego w szybkim tempie zmniejszała się liczba pacjentów. Miejscowa prasa, już oficjalnie nawoływała do bojkotu sklepów żydowskich, bojówki S.A nie dopuszczały do tych sklepów kupujących. Coraz też częściej, w tolerancyjnym niegdyś, otwartym na świat Świnoujściu, pod żydowski sklep czy lokal, podjeżdżali „nieznani sprawcy” i w biały dzień tłukli szyby, niszczyli towar, straszyli klientów, bili właścicieli. Przechodzący ulicą Niemcy, tzw. „porządni ludzie” opuszczali głowy i chyłkiem przemykali dalej. Ale byli i tacy, którzy oklaskiwali wyczyny brunatnych łobuzów.
Wybite przez bojówkę faszystowską okno żydowskiego sklepu, 1938 r.(fot. Archiwum
)
Nadeszła wreszcie noc z 9 na 10 listopada 1938 r., od wybijanych witryn żydowskich sklepów nazwana Kristallnacht – „Noc kryształowa”. W całych Niemczech doszło wtedy do zorganizowanej, masowej akcji pogromu ludności żydowskiej, niszczenia jej dobytku i powszechnego terroru. Prawie wszędzie płonęły żydowskie domy modlitwy, dewastowano i profanowano cmentarze.
W Świnoujściu nie było inaczej. Około północy w synagodze rozgorzał gwałtowny pożar, naraz w kilku miejscach. Do rana nie pojawił się tam żaden gaszący, chociaż siedziba straży pożarnej znajdowała się kilkaset metrów dalej. Oczywiście wśród bardzo licznych gapiów nie znalazł się też nikt, kto odważyłby się gasić pożar. Przed rozszerzeniem się ognia zabezpieczono tylko sąsiednie zabudowania. Tej samej nocy, splądrowane też zostały niemal wszystkie sklepy i warsztaty żydowskie.
Kilka osób, z coraz mniej licznej społeczności żydowskiej, zostało dotkliwie pobitych. Szczególnie znęcano się nad miejscowym rabinem, publicznie lżono go i bito.
Płonąca synagoga, 9 listopad 1938 r(fot. Archiwum
)
Po tym pogromie, nikt już nie miał wątpliwości co do dalszego rozwoju wypadków. Już jednak tylko nielicznym udało się wyemigrować za granicę. Pozostali znaleźli swój kres w niemieckich obozach zagłady Gdy w początkach marca następnego roku Świnoujście nawiedził, Adolf Hitler mówiąc słowami miejscowego kronikarza „prawdziwie niemieckie Świnoujście powitało swego Führera rasowo czyste”.
Niektórzy mieszkańcy, z kręgu tych „rasowo czystych” swą gorliwością i przymilaniem się nowej władzy a jednocześnie pogardę dla „żydowskich podludzi” okazywało w sposób wyjątkowo odrażający. W czasie „kryształowej nocy” doszczętnie zdewastowany też został żydowski cmentarz. Do dobrego tonu należało publiczne, z należytym rozgłosem chowanie w tym miejscu zwierząt domowych. Gorliwość neofitów była i jest zawsze czymś obrzydliwym.
PS. W drukarni „Delta” złożony już jest do druku tekst kolejnego tomu „Gawęd o moim mieście”, odnoszący się do tematu świnoujskich kościołów, cmentarzy i pomników. W księgarniach ukaże się on prawdopodobnie w II połowie maja. Przedstawiony materiał pochodzi z tej książki. Zachęcam do zapoznania się z całością. J. Pluciński
źródło: www.iswinoujscie.pl
A chu... tym rzydoskim czortom w plecy aby jak najmniej ich w naszym mieście
Co do tego mają Świnoujscy żydzi ?? Już ich dawno nie ma. Wasze posty daleko odbiegają od tego co sie tutaj pisze. Są inne fora gdzie możecie się do woli wypowiadać na temat waszej nietolerancji. Oni są i będą częścią historii tego miasta i kraju, więc dajcie ludziom spokojnie czytać i poznawać historię
przeraza mnie, ze co niektorzy popieraja to, co sie dzialo 60 lat temu... oby polacy nie spotkalo was kiedys to samo... ja sie od tego odcinam
Do przedmówcy :Dobrze że mają z tego korzyść materialną bo są takie nacje na świecie które skłócą wszystkich ze wszystkimi dla satysfakcji.I sam się do niej niestety zaliczam
żydzi to kombinatorzy w sensie potrafia skłócić ze sobą państwa w celu uzyskania korzyści materialnej. Moim zdaniem 3 Rzesza niedokańczając ostatecznego rozwiązania zaszkodziła Światu. A w sumie sami alianci przeszkodzili faszystom. A jedynym powodem rozwalenia w pył 3 Rzeszy było odbicie z rąk niemiec hiterowskich dokumentacji broni nuklearnej która miała być zastosowana w pociskach V2 i dalszych.
14/88!!
Jakie wpisy nazistowskie chyba nie masz pojęcia co napisałeś? Puknij się w czerep.
Te dwa wpisy nazistowskie to piekny prezent dla policji polskiej i niemieckiej, akurat w dniu urodzin adolfa hitlera...
Najwiekszymi antysemitami sa sami Żydzi. Hitler też był antysemitą i jednocześnie Żydem. Jego babka Maria Anna Schicklgruber służyła niegdyś w Grazu u żydowskiej rodziny Frankenbergerów. Potem urodziła nieślubnego syna Aloisa (ojca Adolfa), na którego utrzymanie Frankenbergerowie jakoby kilkanaście lat posyłali pieniądze. Führer, który od swoich obywateli wymagał dostarczenia świadectwa aryjskiego pochodzenia, sam nie byłby w stanie przedstawić takiego dokumentu.
Jestem antysemitą, nie uznaje tej narodowości.
A co mieściło się przed wojną w budynku dawnej" Redy"i w tych ciągnących się pawilonikach?Dawna straż miała swą siedzibę na terenie dzisiejszego boiska liceum.
Szybka, lekka dobrze płatna robótka skrobankowa-doktor S.
kolejny bardzo ciekawy artykuł.dziekuje i pozdrawiam :)
Pisze Pan Panie Józefie że straż pożarna była kilkaset metrów dalej, czyżby tam gdzie jest obecnie ?A na książkę czekam z niecierpliwością i Pozdrawiam Pana
Pamietam zaklad zegarmistrzowski p.Skiepko przy pl.Wolności.Solidny rzemieślnik odpoczywajacy czasem na lezaczku przed swoim zakladem.On był chyba pochodzenia żydowskiego.
a dr sztencel jest?
Szkoda, ze ja nie jestem Zydem.!! Pozdrawiam Dr. Sztencla