Świnoujście świętuje 40-lecie szkoły muzycznej. Wielka gala w MDK. Zobacz film!
fot. Robert Ignaciuk
Wypełniona po brzegi sala teatralna MDK, absolwenci z Gdańska, Wrocławia, Poznania i Warszawy, wspomnienia pierwszych lat wędrującej szkoły i finał z połączonymi chórami. Jubileusz 40-lecia Państwowej Szkoły Muzycznej w Świnoujściu był nie tylko galą na najwyższym poziomie artystycznym, ale także mocnym przypomnieniem, jak naprawdę rodziła się ta placówka - z uporu kilku ludzi, wielu przeprowadzek i walki o każdą decyzję w Szczecinie i Warszawie.
Sala teatralna Miejskiego Domu Kultury przy Placu Słowiańskim wypełniła się do ostatniego miejsca. Uczniowie, absolwenci, nauczyciele, byli pedagodzy, rodzice i przyjaciele szkoły zasiedli ramię w ramię, by świętować 40-lecie Państwowej Szkoły Muzycznej w Świnoujściu. Jubileuszowy koncert poprowadziła Marta Szostak – absolwentka PSM, która od pierwszych słów zbudowała atmosferę wieczoru pełnego wspomnień, wdzięczności i muzyki.
Na scenę jako pierwsza wyszła dyrektor szkoły, Grażyna Sołtyk, od lat kierująca placówką i konsekwentnie rozbudowująca jej potencjał – od nowej infrastruktury, przez poszerzenie oferty o kolejne specjalności, po nowoczesne metody dydaktyczne. Dopiero po oficjalnym otwarciu jubileuszu przyszedł czas na głos władz miasta.
Z uznaniem dla pracy szkoły zwróciła się prezydent Świnoujścia Joanna Agatowska. Jej przemówienie zakończyło się wręczeniem dyrektor Sołtyk statuetki świnoujskiego wiatraka – symbolicznego podziękowania miasta dla całej społeczności PSM. Słowa prezydent zabrzmiały wyjątkowo mocno w kontekście czterech dekad pracy szkoły:
„Szanowna Pani Dyrektor, proszę pozwolić, że w imieniu całego samorządu lokalnego przekażę na Pani ręce serdeczne podziękowanie za te 40 lat nieustającej, systematycznej, codziennej, ciężkiej pracy wykonywanej na rzecz naszych mieszkańców. Przede wszystkim dzieci, tych najmłodszych, ale również dla rodziców, bo to oni czerpią największą również satysfakcję z osiągnięć w rozwijaniu pasji i talentów, które Pani wraz ze swoim zespołem przekazujecie. Dziękuję wszystkim byłym i obecnym nauczycielom, którzy każdego dnia angażują się właśnie w tą codzienną pracę i z tą pasją przygotowują również takie wydarzenia jak nasze dzisiejsze, które będzie za chwilę udziały. Bardzo proszę przyjąć w imieniu nas wszystkich taką skromną statuetkę, ale typową dla nas, wiatraka Świnoujskiego z okazji tego 40-lecia jubileuszu z deklaracją wsparcia w każdym możliwym obszarze Państwa działalności, ale i podziękowania za to, że Państwo jesteście zawsze i uświetniacie nasze uroczystości i zachowujecie talenty naszych dzieci, mieszkańcom Świnoujścia i że zawsze możemy na Was liczyć. Bardzo, bardzo, bardzo serdecznie dziękuję.”
Po oklaskach prowadząca zaprosiła na scenę byłego prezydenta Świnoujścia, Janusza Żmurkiewicza. W swoim wystąpieniu opowiadał o latach 80., o przejmowaniu funkcji prezydenta w 1984 roku, o współpracy ze swoimi zastępcami – Zdzisławą Szczepańską i Zdzisławem Langiewiczem – oraz o determinacji Szczepańskiej w tworzeniu szkoły muzycznej. W pewnym momencie były prezydent sięgnął po wątek pierwszej siedziby placówki:
„Dużo czasu poświęciłem na to, żeby ustalić, gdzie była pierwsza siedziba szkoły. Pan dyrektor go pewnie wie. Ja już też wiem. Na Placu Słowiańskim, w Miejskim Domu Kultury. Plac Słowiański, Dom Kultury. To było tam? Nieprawda. To informator mój jest, nieprawdziwy. Okej, dobrze, to za chwilę to wyjaśnimy, ale na pewno Świnoujście.”
Ta ostatnia fraza – „to za chwilę to wyjaśnimy” – okazała się prorocza. Chwilę później na scenę wszedł pierwszy dyrektor Państwowej Szkoły Muzycznej, Zbigniew Goch, by opowiedzieć, jak to naprawdę wyglądało. I wprost zaznaczył, że jego wersja historii różni się od tej, którą przed chwilą usłyszeli widzowie.
fot. Sławomir Ryfczyński
Zaproszony przez prowadzącą „do wyjaśnienia” początków szkoły, Zbigniew Goch zaczął bez ogródek:
„Dobry wieczór Państwu. 40 lat minęło, jak jeden dzień, jak w tej piosence. Długo siedziałem zbierając wspomnienia tamtych czasów, jak to się wszystko wydarzyło. W większości pan prezydent Żmurkiewicz mówi o tych początkach, ale nie do końca tak było. Powiem o szczegółach, bo na własnych plecach odczułem te wszystkie działania. A zaczęło się to w momencie, kiedy na początku maja odszedłem z marynarki wojennej. Byłem tam oficerem ds. kultury oświaty, podlegały mi wszystkie placówki kultury i orkiestra garnizonowa. I wiele godzin spędziłem na rozmowach z ludźmi, którzy tu mieszkali wtedy. Eugeniusz Łapak, dyrektor Domu Kultury w tamtym czasie. Społeczne Ognisko Muzyczne tam się mieściło, ale nie szkoła, tylko połowa struktury szkoły. Społeczne Ognisko Muzyczne na Placu Słowiańskim. Tam przejąłem obowiązki na początku 1985 roku dyrektora tego ogniska muzycznego. I wtedy rozpocząłem rozmowy. Pierwsze to były z obecnym tu Krzysztofem Nowakiem. Proszę, żebyś się pokazał, bo ty byłeś pierwszym adresatem moich pytań. Jak to jest? Goleniów, najbliższa szkoła nas, jest pan Paweł Demar-Ogródniczak z tamtej szkoły. Stargardt-Szczeciński miał szkołę wiele lat wcześniej, a Świnoujście nie. Tyle tysięcy mieszkańców, biblioteka, Miejski Dom Kultury, Młodzieżowy Dom Kultury, a tylko Społeczne Ognisko Muzyczne, gdzie niestety rodzice musieli płacić za te zajęcia. Rozmowy tu w Świnoujściu utknęły. Niestety, panie prezydencie, nic to nie dało. Podjąłem się wyjazdu do Szczecina, do Wydziału Kultury Urzędu Wojewódzkiego. Tam wielokrotnie rozmawiałem z ówczesnym dyrektorem, panem Mieczysławem Chmielewskim, który na początku mnie trochę zwodził, ale potem dobre duchy chyba, tak naprawdę czuwały nad tym przedsięwzięciem. A tak naprawdę profesor Szczecińskiej Akademii Muzycznej, znaczy Poznańskiej Akademii Muzycznej, a w chwili w Szczecinie, którego znałem wcześniej, bo tam studiowałem w latach 70., napomknął parę słów o tych moich staraniach i w międzyczasie bardzo szybko dokumenty ze Szczecina, z Wydziału Kultury, poszły do Warszawy i 29 lipca ukazało się zarządzenie ministra kultury i sztuki o powołaniu w Świnoujściu szkoły muzycznej. Ale to tak naprawdę nie była szkoła muzyczna. To było ognisko muzyczne, gdzie było wielu bardzo sympatycznych nauczycieli, ale nie wszyscy mieli te kompetencje pedagogiczne i merytoryczne do pracy w szkole muzycznej, ale była nas mała grupka. Pani Łucja Statkiewicz, od której przejąłem ognisko muzyczne, była kierownikiem ogniskiem muzycznym. Pani Olga Nowak wtedy, dzisiaj pani Ola Ponichtera, nauczycielka, która ukończyła klasę fletu w Szczecinie w liceum muzycznym. I byłem praktycznie ja. I kolejny cud, jakby to powiedzieć, Franciszek Gajk, bo byliśmy już potem przyjaciółmi, zadzwonił, że ma młodą zapowiadającą się skrzypaczkę, którą również usiłował przekonać do tego, że klawiatura fortepianu jest tak samo cenna i ważna jak skrzypce. No i oczywiście wtedy po raz pierwszy spotkaliśmy się z panią Elżbietą Głowacką, najpierw chyba w Szczecinie, ale już nie pamiętam, czy potem w Świnoujściu. W każdym razie to było pierwsze spotkanie, takie rozpoznanie i oczywiście przyjąłem tę ofertę.
Ale w międzyczasie, ponieważ miałem już informację ze Szczecina, że będzie zgoda Ministra Kultury i Sztuki na powołanie szkoły, rozpoczęliśmy ten pierwszy, najważniejszy etap poszukiwania uczniów. Jak to się odbyło? Zrobiliśmy z panią Łucją Statkiewicz, która już jest tam, i z Olą Ponichterą przesłuchania dzieci we wszystkich przedszkolach świnoujskich. No to była syzyfowa praca i wybraliśmy taką wstępną grupę do właściwych egzaminów wstępnych, które już odbyły się na początku lipca na terenie ogniska muzycznego, bo swojej bazy nie mieliśmy. W egzaminach już uczestniczyła pani Elżbieta Głowacka, czyli już była pełna komisja. Wybraliśmy pierwszą wtedy grupę dzieci. Rodzice dostali zawiadomienia o tym, że ich dziecko zostało zakwalifikowane i powstały klasy skrzypiec, fortepianu, fletu i akordeonu. Pani Ola Ponichtera prowadziła flet i muzyka między rytmiką, pani Łucja Statkiewicz fortepian, Elżbieta Głowacka skrzypce i ja klasa akordeonu.
Ale szkoły tak naprawdę nie było. Była jedna klasa i wtedy tu okazała się bardzo pomocna pani Krystyna Dulnik, która była wtedy szefową Wydziału Oświaty, nie wiem jak się ten wydział wtedy nazywał, nie pamiętam, Edukacji, Wychowania i tak dalej. I wymyśliła taki patent, że zostanie powołana ta pierwsza klasa muzyczna z tych dzieci, umiejscowiona na terenie, czyli umiejscowiona w szkole podstawowej numer 4. I tam obok klasy pierwszej ogólnej powstała pierwsza klasa M, klasa muzyczna. Tam dzieci miały zajęcia ogólnokształcące, a potem, panie prezydencie, zajęcia muzyczne odbywały się u pana Majzy w specjalnym ośrodku szkolno-wychowawczym. To był pierwszy rok, a następne lata to już była, no mógłbym to powiedzieć, totolotek. Gdzie będziemy w kolejnym roku? No i tak wchodziliśmy się. Dom Wczasowy Mewa, z Słowackiego chyba to było. Potem jeszcze jeden dom wczasowy na Paderewskiego bodajże i Młodzieżowy Dom Kultury, gdzie tam pani Hania Wiśniewska urzędowała jako dyrektorka. No i na koniec, to już muszę panu prezydentowi podziękować ogromnie, dostaliśmy ten piękny budynek na ulicy Orkana 5. Piękny, mam zdjęcia. Ja przygotowałem taki folder o tych pierwszych latach ze zdjęciami. Tu muszę ogromne moje słowa podziękowania dla pana prezydenta Żmurkiewicza. Dzięki temu, że znalazł pan mieszkania, udało się ściągnąć wspaniałych nauczycieli spoza Świnoujścia, ze Szczecina, z Poznania i z jeszcze innych miejscowości.
A chcę jeszcze powiedzieć parę słów o takich przedsięwzięciach w tamtych latach, które udało się zrobić, mimo że to lata osiemdziesiąte, to nie był okres łatwy dla kultury, ale nam się jakoś szczęściło. Po pierwsze, udało się założyć wcześniej jeszcze, kiedy jeszcze ognisko było, wspólną polsko-niemiecką orkiestrę akordeonową. Zawarliśmy porozumienie z Wolgastem ze Szkołą Muzyczną i tu Stasiu Nieśkiewicz, nieżyjący już niestety, pomagał nam jako tłumacz, a jej ze strony polskiego opiekuna był również nieżyjący już dziś pan Jan Marszałek, a ze strony niemieckiej dr Hans Luk, który w tamtej szkole pracował. Mieliśmy szereg wspaniałych turniej, koncertów, wyjazdów. Zresztą pan ograniczał, był z nami nawet w Niemczech na takiej eskapadzie, jak pamięta. Byliśmy tą orkiestrą nawet w Nacko na wyspie Danii. Wspaniałym koncertem. Niestety żadne dokumenty się nie uchowały. Mam tylko folder wydany w 1988 roku przez Urząd Wojewódzki w Szczecinie o współpracy Szczecina z Okręgiem Rostock i tam...I tam jest cała piękna duża szpalta o naszej orkiestrze z pięknym zdjęciem. Ten folder będę chciał przekazać już na tej drugiej uroczystości pani dyrektor, włącznie z innymi drobiazgami, pamiątkami historycznymi.
I drugim naszym wspaniałym sukcesem był wyjazd do Göteborga na koncerty dla Polonii, która mieszka tam w Göteborgu. Kilkudniowy, wspaniały pobyt promem, potem autokarem. Jechaliśmy do Göteborga. O, te wspomnienia tam gdzieś przy okazji. Takie to były ciężkie początki. Proszę państwa, przeprowadzki były horrendum tej szkoły, ale nie chwaląc się, miałem bardzo dobre układy jeszcze w armii, w Marynarce Wojennej i zawsze na telefon miałem do pomocy marynarzy, którzy nosili te instrumenty, cały instrumentarium. I w 1990 roku udało nam się kupić pierwszy fortepian dla szkoły, Yamaha, przewieziony o północy nawet do szkoły muzycznej. Na telefon mnie wtedy sięgali. Takie to były początki.”
Po słowach „Takie to były początki” na sali rozległy się głośne brawa. Prawdziwa historia szkoły – nie tylko z poziomu gabinetów, ale z perspektywy człowieka, który nosił pianina, jeździł do Szczecina, szukał dzieci w przedszkolach i przez lata wędrował z klasą muzyczną po Świnoujściu – wybrzmiała jasno i dobitnie.
fot. Sławomir Ryfczyński
Drugą część jubileuszu wypełniła muzyka – dokładnie tak, jak zapowiedziała prowadząca, siadając z boku sceny na fotelu, skąd przeplatała zapowiedzi programowe z krótkimi wspomnieniami absolwentów. Chór szkolny zaśpiewał m.in. „Strach” Marka Jasińskiego, „Let it Be” The Beatles i „Kusimama” Jima Papoulisa, przygotowany przez Przemysława Krawczyńskiego. Zabrzmiała „Dwie zielone wyspy” w wykonaniu chóru i zespołu z udziałem akordeonów, klarnetu i fortepianu.
fot. Sławomir Ryfczyński
Na scenie pojawiali się kolejno uczniowie, absolwenci i nauczyciele: skrzypkowie, pianiści, fleciści, śpiewaczka operowa. Publiczność usłyszała m.in. „Buena vista Pachelbel” Joachima Johowa na cztery skrzypce, fortepian i gitarę basową, Sonatę C-dur Diabellego na cztery ręce, Poloneza A-dur op. 40 nr 1 Fryderyka Chopina, „Humoreskę” Antona Dvořáka czy Intermezzo op. 119 nr 2 Johannesa Brahmsa.
Nie zabrakło także osobistych wspomnień. Absolwentka Hanna mówiła o „koncertach niepoważnych”, które były dla uczniów czymś „niezastąpionym”, Oliwia wspominała szkołę jako miejsce, „do którego przychodziło się jak do domu”, rodzice absolwentów przyznawali, że szkolne koncerty stały się dla nich „najwspanialszym obowiązkiem i źródłem wielu przeżyć”, a absolwentka pierwszego rocznika podkreślała, że to właśnie ta szkoła „zaszczepiła miłość do muzyki, która towarzyszy mi do dziś”.
fot. Sławomir Ryfczyński
W ostatniej części koncertu jubileuszowego do chóru szkolnego dołączył chór Logos pod dyrekcją Doroty Naklickiej. Zabrzmiały m.in. „O Oriens” i „Laudate Dominum” Marka Raczyńskiego, poruszająca pieśń „Dziś idę walczyć, mamo” Józefa „Ziutka” Szczepańskiego z towarzyszeniem fortepianu, akordeonu i werbla oraz „Hymn III Tysiąclecia” Mirosława Gałęskiego wykonany wspólnie przez chór Logos i chór szkolny. Finał – symboliczne połączenie pokoleń, głosów i doświadczeń – domknął muzycznie cztery dekady historii szkoły.
Po koncercie goście zaproszeni zostali do sali kameralnej – na poczęstunek, oglądanie zdjęć, dalsze wspomnienia i rozmowy z nauczycielami. Tam też, jak zapowiedziano ze sceny, mają się pojawić kolejne pamiątki z pierwszych lat działalności szkoły, w tym wspomniany folder o polsko-niemieckiej orkiestrze akordeonowej.
fot. Sławomir Ryfczyński
Jubileusz 40-lecia PSM w Świnoujściu pokazał nie tylko wysoki poziom artystyczny szkoły, ale też to, jak głęboko zapuściła ona korzenie w życiu miasta: od dzieci z pierwszej klasy M w podstawówce nr 4, przez uczniów wędrujących z instrumentami po kolejnych adresach, po dzisiejszych absolwentów, którzy wracają na scenę już jako profesjonaliści. A dla historii pozostanie jeszcze jedno – tego wieczoru na scenie MDK padły słowa, które jasno ustawiły chronologię, zasługi i prawdziwe początki szkoły muzycznej w Świnoujściu.
Relację z jubileuszu uzupełnimy na iswinoujscie.pl także materiałem filmowym z koncertu.
To był przecudowny wieczór, tyle wspomnień, Pan Goch nauczyciel mojego syna akordeonisty cudowny, wspaniały człowiek, podziwiam nauczycieli za ich podejście do dzieci za to jak pokazują jakkochac muzykę, to było przepiękne i dlugo pozostanie w pamięci, Koncert nauczycieli cudówy a prowadzaca super dziekuje za cudowny wieczor
Z tą walką o powstanie szkoły to chyba lekkie przegięcie… 🤣
Sami swoi, zgodnie z teorią Marksizmu - Leninizmu.
Oooo pani od biologia z SP 7 PAMIĘTAM kochałem się w pani hiji
To był przecudowny wieczór, tyle wspomnień, Pan Goch nauczyciel mojego syna akordeonisty cudowny, wspaniały człowiek, podziwiam nauczycieli za ich podejście do dzieci za to jak pokazują jakkochac muzykę, to było przepiękne i dlugo pozostanie w pamięci, Koncert nauczycieli cudówy a prowadzaca super dziekuje za cudowny wieczor
A gdzie nauczyciel perkusji grający w Orkiestrze Wojskowej??
I kolejna impreza, . ..m
Emdek zawsze pięknie udekorowany na święta, a w tym roku bieda z nędzą. Czemuż to, ach Czemuż.
Bunga Bunga Hahahaha
Pani Edyta piękna i elegancka, jak zwykle.
I jest nasza gwiazda, tak się realizuje p. prezydenta. Szkoła muzyczna to super sprawa od lat w naszym mieście
Piekna uroczystosc