Od 26 czerwca do 31 sierpnia br. podczas letnich wyprzedaży w galeriach i centrach handlowych ubyło rdr. 3,9% klientów, zaś liczba wizyt zmalała o 1,4% rdr. Z kolei o 5,2% rdr. zmniejszył się średni czas spędzany w takich placówkach. Wzrosła za to o 2,6% rdr. częstotliwość wizyt. Tak wynika z niedawno opublikowanego raportu firmy technologicznej Proxi.cloud i Grupy Blix, opartego na analizie zachowań niemal 1,5 mln konsumentów odwiedzających 714 galerii i centrów handlowych.
– Spadek ilości wizyt i liczby klientów rok do roku jest niewielki i nie przekracza 4%, co nie powinno być niepokojące ani dla placówek handlowych, ani też dla całej branży. Tak niewielkie zmiany mogły w znacznej części być spowodowane przez czynniki losowe. Okres wakacji wiąże się ze zwiększoną mobilnością konsumentów, co również mogło się przełożyć na zmniejszoną liczbę odwiedzin w galeriach i centrach handlowych – wskazuje Mateusz Nowak z Proxi.cloud.
Z kolei Mateusz Chołuj z tej samej firmy zauważa, że ruch w ww. placówkach zmniejszył się tylko nieznacznie rok do roku. Oznacza to, że wizyty w obiektach stacjonarnych nadal pozostają ważnym elementem zakupów dla konsumentów. Najbardziej istotnym wnioskiem jest jednak zmiana sposobu korzystania z tych miejsc. Klienci odwiedzają galerie częściej, ale spędzają w nich mniej czasu. W podobnym tonie wypowiadają się pozostali współautorzy raportu.
– Konsumenci zmieniają sposób korzystania z tych miejsc, ale nie jest to powód do niepokoju. Wzrost częstotliwości wizyt o 2,6% rdr. pokazuje, że Polacy nadal regularnie odwiedzają galerie i centra handlowe, lecz robią to częściej i bardziej celowo, spędzając tam mniej czasu. Coraz częściej łączą wizyty z konkretnym zadaniem, np. z odbiorem zamówienia, szybkimi zakupami czy krótkim spotkaniem w gastronomii – podkreśla Marcin Lenkiewicz z Grupy Blix.
Dane z opracowania mogą sugerować również, że mamy do czynienia z ogólnie mniejszym zainteresowaniem wyprzedażami letnimi we wszystkich sektorach handlu. Jednocześnie takie zmiany w ruchu konsumentów są także efektem czynników sezonowych i migracji turystycznych, zwłaszcza do miejsc z ograniczoną liczbą tego typu obiektów handlowych.
– Dodatkowo lato było chłodniejsze i bardziej kapryśne, niż oczekiwano. Lipiec i pierwsza połowa sierpnia przyniosły temperatury czasem poniżej norm, częste opady oraz mniej dni typowo gorących. To oznacza, że konsumenci mogli słabiej odczuwać potrzebę kupowania letnich nowości – w tym ubrań, strojów plażowych czy dodatków, bo pogoda nie dawała ku temu okazji – komentuje dr Krzysztof Łuczak z Grupy Blix.
Do tego ekspert zauważa, że widać również bardziej selektywne podejście konsumentów do galerii i centrów handlowych. Polacy odwiedzają je przede wszystkim wtedy, gdy mają konkretny cel, a nie dla samego spaceru czy rozrywki. I to w zasadzie powoduje, że wizyty są krótsze i mniej spontaniczne, ale częstsze.
– Nastąpił rozwój dyskontowej sprzedaży, choćby kategorii niespożywczych. Oferty sieci typu Action, KiK czy Pepco trafiają w potrzeby konsumentów i są często naprawdę atrakcyjne. Innym czynnikiem wpływającym na odpływ konsumentów z galerii i centrów handlowych w czasie wakacji jest po prostu sezon wakacyjny.
Wówczas wielu produktów nie potrzebujemy. Sezon świąteczny powinien zmienić sytuację – uważa dr Maria Andrzej Faliński, ekspert rynku retailowego i były dyrektor generalny POHiD-u.
Z raportu wynika też, że podczas tegorocznych letnich wyprzedaży największy udział w ruchu klientów miały galerie małe (tj. od 5 tys. do 20 tys. mkw.) – 24,9% (rok wcześniej – 24,8%). Dalej widzimy największe obiekty (tj. powyżej 60 tys. mkw.) – 23,9% (poprzednio – 24,3%). Z kolei na końcu znajdują się galerie duże (tj. od 40 tys. do 60 tys. mkw.) – 11,8% (rok wcześniej – 12,4%).
– Jak pokazuje struktura ruchu, konsumenci wybierają obiekty z dwóch przeciwstawnych biegunów – te najmniejsze oraz te największe. Małe obiekty wygrywają dostępnością i wygodą. Często znajdują się blisko miejsca zamieszkania, pozwalają szybko zrobić zakupy i są naturalnym wyborem w codziennym funkcjonowaniu. Z kolei największe galerie przyciągają szeroką ofertą marek, której nie znajdziemy w mniejszych obiektach, a dodatkowo stają się miejscem spędzania wolnego czasu – zauważa Mateusz Chołuj.
Jego zdaniem, galerie średnie czy duże, nie zawsze mają tak wyrazistą przewagę. Jeśli nie oferują unikalnych marek czy atrakcji, trudniej im konkurować zarówno z małymi, codziennymi centrami, jak i z dużymi kompleksami rozrywkowo-zakupowymi. Dlatego obok samej wielkości obiektu kluczowe znaczenie ma jego profil, dobór najemców i dopasowanie oferty do lokalnych potrzeb.
– Struktura ruchu pokazuje, że klienci coraz częściej wybierają mniejsze galerie – prawie 25% całego ruchu – ze względu na bliskość, łatwy dojazd i możliwość szybkich zakupów. Największe centra wciąż przyciągają dużą część ruchu, ale ich udział minimalnie spada, co sugeruje, że wizyty są bardziej okazjonalne i zaplanowane. Galerie średnie tracą, bo nie oferują ani pełnego doświadczenia zakupowego jak największe obiekty, ani wygody małych centrów. Kluczowe znaczenie ma więc połączenie lokalizacji i odpowiedniego miksu marek. Oferta wyprzedaży jest ważna, ale to wygoda i szybkość wizyty decydują, dokąd pojedzie klient – dodaje Marcin Lenkiewicz.
Ponadto z raportu wynika, że podczas letnich wyprzedaży liczba klientów spadła rdr. we wszystkich województwach. Najbardziej to widać w kujawsko-pomorskim i świętokrzyskim – odpowiednio 6,4% i 6,3%, a najmniej – w łódzkim – 2,4%. Z kolei liczba wizyt rdr. zmalała w dziesięciu województwach, a wzrosła w sześciu. Najmocniejszy spadek odnotowano w świętokrzyskim – o 7,6%, a największy wzrost – w pomorskim – o 2,7%.
– Różnice między województwami pokazują, że na zachowania zakupowe wpływa nie tylko sama atrakcyjność wyprzedaży. Liczą się też czynniki lokalne, tj. siła nabywcza mieszkańców czy dostępność alternatywnych form zakupów. Większe spadki w województwach kujawsko-pomorskim i świętokrzyskim mogą wynikać z mniejszej zasobności konsumentów i ograniczonej oferty. Z kolei wzrosty w województwie pomorskim czy warmińsko-mazurskim mogą mieć związek z sezonem i napływem turystów – ocenia Mateusz Chołuj.
Dr Maria Andrzej Faliński uzupełnia, że galerie i centra kojarzą się z lepszym doświadczeniem zakupowym i butikami. Idzie się do nich w konkretnym celu, a nie na standardowe cotygodniowe zakupy. Handel tam oznacza jednak więcej kosztów stałych, co przekłada się na ceny, a konsumenci nie chcą przepłacać. To jasne, ponieważ niby rosną płace, ale nie oznacza to zwrotu do większych wydatków konsumpcyjnych. Centra także to odczuwają.
MondayNews Polska