Od samego początku zupa powstaje w kuchni hotelu Radisson Blu, a słodkie wypieki przygotowują sami wolontariusze. „Po zupie można skosztować ciasta i kawki. To jest bardzo duże poświęcenie, to co oni robią” - mówi jedna z osób.

fot. Sławomir Ryfczyński
W cieniu miejskiego urzędu, na końcu parkingu, rodzi się coś więcej niż wspólny posiłek - to wspólnota, która daje nadzieję, że dobro można odnaleźć nawet tam, gdzie najmniej się go spodziewamy. Na placu Adama Mickiewicza od trzech lat w ostatnią sobotę każdego miesiąca grupa wolontariuszy rozstawia ławki, przynosi termosy z gorącą zupe, ciasta i kawę. I nie patrzą, kto przychodzi - czy to osoba bezdomna, samotna, zagubiona, czy ktoś ubrany elegancko. Każdy, kto usiądzie przy stołach, dostaje ciepły posiłek i chwilę wytchnienia.
Od samego początku zupa powstaje w kuchni hotelu Radisson Blu, a słodkie wypieki przygotowują sami wolontariusze. „Po zupie można skosztować ciasta i kawki. To jest bardzo duże poświęcenie, to co oni robią” - mówi jedna z osób.

fot. Sławomir Ryfczyński
Ławki wypożycza OSiR, ale cała logistyka - rozstawienie, rozdawanie posiłków, sprzątanie – spada na barki tej samej, stałej grupy. To oni przez trzy lata, niezależnie od pogody, dbali, by nikomu nie zabrakło talerza gorącej strawy. Bywa, że przychodzi nawet 50 osób. Wśród nich nie tylko ci, którzy nie mają domu, ale także mieszkańcy, którzy potrzebują rozmowy, wsparcia czy zwykłej obecności drugiego człowieka.

fot. Sławomir Ryfczyński
Z biegiem czasu do działań włączyli się także psycholodzy, którzy rozmawiają z uczestnikami spotkań. Zdarzały się sytuacje, gdy ktoś zwrócił się ktoś o pomoc i ją otrzymał. „Są ludzie samotni, zagubieni, ubodzy. Taka zupa i takie spotkanie dla nich to jest coś wyjątkowego” - opowiada pani Anna, wolontariuszka, która od lat angażuje.

fot. Sławomir Ryfczyński
Organizatorzy nie ukrywają, że marzą o stałym wsparciu. Myślą nawet o założeniu fundacji czy stowarzyszenia, które pozwoliłoby im się utrzymać. Potrzebują też rąk do pracy do kontynuowania misji.

fot. Sławomir Ryfczyński
W minioną sobotę obchodzili 3 lata funkcjonowania - zobaczcie do końca film!

fot. Sławomir Ryfczyński
źródło: www.iswinoujscie.pl
A może by tak tym obibokom pracę dać i niech te zupki sami sobie gotują !! A nie nauczyli się tylko rozdawnictwo i cwaniactwo jedzących LENI !! DAĆ PRACĘ, NIECH SIĘ POPISZĄ LEGALNĄ PRACĄ I ZAROBKI PRZEZNACZĄ NA ZUPKI !! A ZUPKI DAĆ DO NOCLEGOWNI - i tyle w temacie.
No każda okazja dobra do jubileuszów. Ile tych zup wydali przez te 3 lata? Raz w miesiącu plastikowa miseczka zupiny, nazywana przez stękającą - posiłkiem, no gratuluję, że nikt po tych" posiłkach" jakoś nie przytył a większość poszukuje panaceum na odchudzanie a tu wystarczy raz w miesiącu na placyk przydreptać na zupę, sorry posiłek. Przy okazji, dyr Ruciak z OSIRU jeszcze nic nie zrobił dla zup a już nagrodzony został dyplomem uznania, ot tak w ramach awansu chyba :)
Piekna inicjatywa. Dziękuję organizacji
Nie chce się paniom gotować to wcinają
My z Ludwikiem i Henią oraz Bohdanem i Jurijem zawsze idziemy
Trzy lata zupy... Jak oni ją konserwują? Konserwantami?!Czy osoba, która ją gotowała czuła na sobie brzemię obowiązku, że będzie ta zupa trwała aż trzy lata?!
Prowadzaca duka, jaką się aż ciężko słuchać. Raz w tygodniu taka zupa i sponsorować powinni ją radni z diet swoich przede wszystkim.
Brawo dla pomagających!!
Jak nie pomieszczeniu to chociaż pod duzym zadaszeniem.
Skoro to głównie mężczyźni, widocznie jest coś na rzeczy dla tych czasów.. Szacun za robotę dla wolontariuszy i dobre serca tych ludzi jak i reszty, która to tworzy. Musimy się zgrać jako społeczeństwo, więcej empatii i wyrozumiałości a będzie nam się wszystkim lepiej żyło!
, 10:05• 213.155.174.***- jestes mocno walnięty, porownujesz ludzi więzionych w obozach z ludźmi wolnymi. Lecz się, ale przy użyciu elektrowstrząsów, po wypiciu elektrolitów
Świetna robota niby nic a tak dużo.
Cwaniaku 213.155.174. Pochwal się ile razy gotowałeś/łaś, posiłek dla ubogich. Podły człowieku! Jak śmiesz porównywać dobrą wolę wolontariuszy do niemieckich obozów koncentracyjnych. Brawo organizatorzy. Dobrze, że jesteście. Pozdrawiam Was serdecznie.
Tego typu poczęstunki powinno odbywać się w pomieszczeniu... !
A jak będzie padał deszcz to zupę będą wydawać pod gołym niebem?a na placu Mickiewicza jest sporo pustostanów !☔⛈może wymyślić jakis dach nad głowa lub pomieszczenie i stoliki, to przecietz ludzie są i mogą jeść siedząc !wstyd dla naszych rządzących 🤭🫣
Miło byłoby, gdyby nasze władze właśnie takie akcje promowały, mieszkańcy się starają a tymczasem promuje się jakieś kawiarenki, biegi w Wolinie itp.
Tradycyjna, niemiecka zupa z brukwi i 200 gramów ciemnego chleba. Naukowo dowiedzione, że tyle wystarczy Poliniakowi do szczęścia.
3 lata raz w miesiącu zupka. 36 zupek na 3 lata na 3285 posiłków. W obozach koncentracyjnych Niemcy dawali 800 kalorii dziennie dla pracujących i 200 dla niezdolnych do pracy co było pewną śmiercią.
Ciasto i kawa? Za darmo? LECĘ Z TORBĄ i termosem!
Szkoda ze pani prezydent sie odcina
Już któryś raz podkreślam, że tych smakoszy pożywnych zupek należałoby na okres zimy podejmować przynajmniej w holu MDK, gdzie jest cieplej, można usiąść, skorzystać z toalety. Naprawdę tak trudno jest to zrozumieć mówiąc o pomocy, czy chodzi tu zupełnie o co innego...
Rozdawanie zupek to żadna sztuka. Ludziom trzeba miejsc pracy, a nie jałmużny. Do roboty, władzuchno, a nie sobie fotki pykać!
przewaga puci męskiej
Jimi był znowu widziany kilka razy w kolejce.
Fajna inicjatywa, tylko czemu pod chmurką?