Dr Józef Pluciński • Poniedziałek [23.02.2009, 07:16:00] • Świnoujście
Nieznane dzieło wielkiego architekta
Świnoujska latarnia morska projektu Karla Schinkla w/g ryciny Rosmässlera, 1828 r.(fot. Archiwum
)
Od ponad 150 lat symboliczną dla Świnoujścia budowlą, jest latarnia morska posadowiona na wschodnim brzegu Świny. Wypada tylko cieszyć się z tego, jako że budowla jest wielkiej urody i chwała tym wszystkim, którzy uczynili ją wreszcie otwartą dla zwiedzających. Pozostając niezmiennie pełen podziwu dla tego dzieła, przypomnieć wypada, że świnoujska latarnia miała swoje poprzedniczki, w tym jedną, zaprojektowaną przez nie byle jakiego mistrza. Temat ten chciałbym nieco rozwinąć.
Jak wynika z przekazów niemieckich historyków, głównie zaś Roberta Burkhardta już wiosną 1805 roku, na wschodnim brzegu Świny zapalono niezbędną dla poprawienia bezpieczeństwa wejścia do portu, prymitywną latarnię morską określaną jako „Leuchtbude” ( Świetlna szopa). Była to konstrukcja drewniana, niezbyt wysoka ( ok. 6 m ), ale wyposażona już w system luster generujących konieczną wiązkę światła. Pełniła ona ze zmiennym szczęściem swoją służbę blisko 23 lata. Nie było to urządzenie doskonałe; zawodne, mało widoczne, co owocowało dużą ilością wypadków morskich na podejściu do portu i przydawało nowemu portowi zasłużenie najgorszą opinię.
Stawa świetlna nazywana „Leuchtbude”, rys. ok. 1805(fot. Archiwum
)
Zbudowane w latach 1818 – 23 falochrony, znacznie wizerunek ten poprawiły. Dalszemu polepszeniu warunków żeglugowych, służyć miała budowa latarni morskiej na końcu wschodniego falochronu. Współczesny tym czasom powiatowy lekarz i jeden z twórców uzdrowiska Richard Kind tak o tym w swojej książce pisał : „Aby żeglującym w nocy statkom pokazać port i ujście w pobliżu główki końcowej wschodniego mola, rozpoczęto budowę świecącej stawy, która prawdopodobnie będzie zakończona tego lata ( 1828 ). Na wyrastającym z kamiennego cokołu granitowym słupie, zainstalowana będzie wykuta z żelaza kratownica, w której górnej części, wykonanej w kształcie wieżyczki, zainstalowana zostanie latarnia z 5 prawdziwymi, srebrnymi parabolicznymi lustrzanymi reflektorami, które pokazywać będą kierunek dla żeglujących statków i wejście do portu”.
Tę, tak pięknie opisaną, pierwszą latarnię morską, zaprojektował nie byle kto, tylko Karl Friedrich Schinkel, wówczas to już chyba najbardziej znany i wzięty berliński architekt. Kilka zdań o tym nieprzeciętnie zdolnym i pracowitym człowieku. K. F. Schinkel, architekt i malarz żył w latach 1771 – 1841. Studiował malarstwo i scenografię w Berlinie, w którym to głównie działał. Tam też z czasem, zajmował kierownicze stanowiska we władzach budowlanych i stworzył główne dzieła do dziś stanowiące o charakterze i pięknie dawnego centrum tego miasta. Najważniejsze z nich to Nowy Odwach, Teatr na Gendarmen Markt, Stare Muzeum i Akademia Budownictwa. Są to obiekty, które obowiązkowo zwiedza się podczas pobytu w Berlinie. Poza Berlinem, wznosił pałace w Tegel, Charlottenburgu, Charlottenhof, Babelsbergu. Jego projekty, głównie pałace i kościoły, spotyka się na Rugii, w Wielkopolsce ( pałac w Owińskach i w Kórniku ), na Pomorzu Zachodnim a nawet na Śląsku. Z jego pracowni wyszły także projekty ratusza w Kołobrzegu, ponoć w Wolinie i wielu, wielu jeszcze innych miejscowościach. Projekt wieży kościelnej w Karsiborzu wyszedł również z pracowni tego mistrza. Styl i estetyka schinkelowska jeszcze przez wiele lat po nim, kształtowała niemiecką i europejską architekturę.
Twórca projektu latarni C. Schinkel(fot. Archiwum
)
Budowli morskich miał jednak ten architekt, na swym koncie niewiele. Tym bardziej warto odtworzyć losy jedynej tego rodzaju pracy Schinkla w Świnoujściu i to już nie istniejącej. Do wykonania tego projektu bez wątpienia zachęcił go protegowany króla Prus ówczesny nadprezydent Rejencji Szczecińskiej, hrabia von Sack. Bliższe szczegóły pobytu Schinkla lub kogoś z jego pracowni nie są niestety znane. Latarnia wznoszona była przez kilka miesięcy i jak wynika to z mapki portu, w 1829 już funkcjonowała. Jej wysokość wynosiła 16 metrów od podstawy, zasięg światła, uzyskiwanego ze spalania oleju rzepakowego w specjalnej lampie, wynosił około 3 – 5 mil morskich. Na wieży, zainstalowano dodatkowo dzwon uruchomiany podczas mgły. Jej koszt zamknął się kwotą 8000 ówczesnych marek. Jak wynika z przekazu świnoujskiego historyka R. Burkhardta, ciemna sylwetka latarni, zwieńczona spiczastą wieżyczką, bardzo ładnie wkomponowana w kamienne molo, przyjęta została przez ówczesnych mieszkańców miasta nader sympatycznie. Stała się ona ulubionym celem pieszych wycieczek, a z czasem nadawano jej różne nazwy. M.in. nosiła miano „Czarnej wdową” lub „Mysiej wieżą”.
Latarnia morska, projektu Schinkla, ryc.1842(fot. Archiwum
)
Wraz z nasileniem ruchu statków na podejściu portu i jego modernizacją, zasięg i siła światła „czarnej wdowy” okazywały się także niewystarczającymi. W latach 1857 – 1859, na podstawie planów technicznych i architektonicznych starszego tajnego radcy budowlanego Severina, wzniesiona została nowa świnoujska latarnia, znacznie wyższa, o potężnym zasięgu światła. Wraz z oddaniem jej do użytku, stara latarnia przestała pełnić swoją pierwotną funkcję i służyła już tylko jako stawa świetlna, wskazująca północny skraj wschodniego mola.
Wykonany w 1866 przez szwedzkiego marynistę Petera Lindbergha ( 1785 – 1868 ) obraz, pokazywał już tę latarnię w nowej funkcji, ale też i formie. Dolna część wieżyczki została obita deskami, stanowiącymi osłonę przed wiatrem. W powstałym pomieszczeniu, cumujący obok rybacy, znajdowali prawdopodobnie schronienie. Wskazuje na to m.in. smużka dymu wydobywającego się z komina wstawionego tam piecyka.
Latarnia na obrazie Lindbergha(fot. Archiwum
)
W kilka lat potem, dawna latarnia utraciła całkowicie swoje znaczenie. W 1877 falochron wschodni został przedłużony o 66 metrów, a na jego skraju zbudowano nową stawę świetlną. Stara budowla projektu berlińskiego mistrza istniała jeszcze kilka dziesiątków lat, ale jako obiekt nawigacyjny nie miała już żadnego znaczenia.
Nowa i stara stawa nawigacyjna na falochronie wschodnim(fot. Archiwum
)
W 1910 roku została ostatecznie rozebrana, ponieważ przeszkadzała w budowie instalacji wojskowych, konkretnie zaś stanowiska artyleryjskiego. Pozostał po niej tylko granitowy cokół, który czas jakiś stanowił coś w rodzaju podwyższenia widokowego i dopiero ostatecznie bodajże w 1990 roku, podczas prac przy przebudowie i umocnieniu mola został rozebrany.
źródło: www.iswinoujscie.pl
wyspa fajna
Kolejny artykuł, który się dobrze czytało. Dziękuje i tym, którzy dzielą się swoją wiedzą w komentarzach.
czekam z niecierpliwością na nasępne felietony
Dziękuję za odpowiedź, również pozdrawiam.
Do czytelnika IP 186 z 11.32. Dziękuję za miłe słowa i uznanie. Niestety nie potrafię podać terminu emisji kolejnego programu w TV Słowianin, ale wiem, że będę się starał opowiedzieć o tym, jak to się do budowy tunelu przymierzano przed laty. Sprawę zabudowy śródmieścia postaram się zamieścić na tym linku. Jestem w trakcie opracowywania. Pozdrawiam. J.Pluciński
Bardzo fajnie dr przytoczył historię śródmieścia w TV Słowianin w materiale wyemitowanym we wtorek, czy może ma Pan informacje nt. daty emisji następnych dokumentów z Pana udziałem?
wszyscy, którzy nie byli na spotkaniach z dr Plucińskim mówię żałujcie.Ciekawie, interesująco dzieli się historia naszego miasta.Warto posłuchać i... przeczuytać książki wydane na ten temat.Nareszcie ktoś o naszym mieśxcie bez jadu.Miło. Czekamy na dalsze publikacje.A doktorowi gratulujemy. to jest kandydat na kolejnego Wyspiarza.Pozdrawia fanka wiedzy o Świnoujściu. E.K.
Szanowny a uważny Czytelniku, chylę czoła przed eryducją i dziekuję za uwagę. Faktycznie z penych względów poszedłem na uproszczenie. Pozdrawiam. J.Pluciński
Do autora. Johann August von Sack nie mógł być nadprezydentem rejencji szczecińskiej, gdyż takie stanowisko po prostu nie istniało. Był on w latach 1816-1831 nadprezydentem(oberpräsident) prowincji pomorskiej (Provinz Pommern), która dzieliła się na rejencje (Regierungsbezirk): szczecińską (Stettin), koszalińską (Köslin) i strzałowską (Stralsund). Na czele rejencji stał prezydent rejencji (Regierungspräsident). Poza tym w polskiej literaturze historycznej od dawna stanowiska te są tłumaczone jako odpowiednio: naczelny prezes prowincji i prezes rejencji. I jeszcze jedno: nie mogło być kogoś z tytułem starszego tajnego radcy budowlanego. Starszy radca to stanowisko w hierachii służbowej, tajny radca to tytuł a jego wyższy odpowiednik to rzeczywisty tajny radca (Wirklicher Geheimer Rat), czyli można było być tylko tajnym radcą budowlanym lub rzeczywistym tajnym radcą budowalnym
ależ kosmicznie wygląda ten kolorowy rysunek
super dokument -dziękujemy
Kolejna Świetna lekcja Historii!! Dziękuję bardzo Panie Józefie
Bo potem nie jest to już Świnoujście tylko osada barbarzyńców i dziczy.
ale tylko o pruskiej i hitlerowskiej jego przeszlosci w latach 1720-1945...
Dzięki Panu Plucińskiemu wiemy dużo więcej o naszym mieście. Dziekujemy!
Kolejny swietny materiał. gratuluje. .pp
To przecież dzieło Tomka Klocka!