Ministerstwo Edukacji Narodowej planuje walkę z wagarowiczami. Obecnie wystarczy, aby uczeń miał co najmniej 50 proc. frekwencji na zajęciach, aby został klasyfikowanym i mógł zdać do następnej klasy. Taki próg jest jednak zdaniem resortu zbyt niski, gdyż pozwala na zbyt długą nieobecność w szkole, co przekłada się na poważne zaległości w nauce i utratę kontaktu z systemem edukacyjnym. Ministerstwo planuje podnieść ten limit, co ma zmusić uczniów do większego zaangażowania w regularne uczestnictwo w zajęciach.
– Zwiększenie minimalnego limitu frekwencji motywowane walką z wagarami to swoisty „kij”, a nie „marchewka”. Zmuszanie uczniów do obecności w szkole bez jednoczesnego zrozumienia, dlaczego wagarują, jest ryzykowne. Może prowadzić do pogłębienia frustracji, buntu i dalszego wycofania się młodego człowieka z życia szkolnego – mówi Karolina Pol, dyrektorka Niepublicznego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli EduKaPol Szkolenia. – Kluczowe w kontekście wagarowania jest, aby zrozumieć, dlaczego uczeń nie chce być w szkole i znaleźć sposoby na rozwiązanie tych problemów w sposób wspierający, a nie represyjny – dodaje ekspertka.
Nie tylko lenistwo
Dzieci, które wagarują, najczęściej nie robią tego bez powodu. Z jednej strony, dziecko może częściej opuszczać lekcje, jeśli zmaga się z trudnościami w relacjach z rówieśnikami, takimi jak wykluczenie, przemoc czy presja rówieśnicza. Ważnym czynnikiem jest także trudna sytuacja domowa, brak wsparcia lub zaangażowania rodziców. Z drugiej strony, wagarowanie może być spowodowane lękiem przed oceną innych – opuszczanie lekcji staje się wtedy ucieczką od problemu, jakim może być na przykład sprawdzian czy odpytywanie przed tablicą. Dodatkowo, opuszczanie zajęć może być niekiedy pokłosiem monotonnych lekcji i braku indywidualnego podejścia do ucznia – w tych przypadkach uczeń wagaruje, ponieważ nie widzi wartości w takich lekcjach.
– Przeciwdziałanie niskiej frekwencji na lekcjach należy zacząć od pracy u podstaw, tak by placówka edukacyjna była miejscem, w którym uczniowie czują się akceptowani i rozumiani, a nauka miała dla nich sens. Taka szkoła powinna zachęcać uczniów do uczestnictwa w zajęciach poprzez angażujące metody nauczania – które odpowiadają na ich potrzeby i zainteresowania – takie jak zajęcia praktyczne, projekty grupowe czy warsztaty rozwijające kompetencje miękkie. Istotne jest także, by w takiej placówce uczeń mógł otrzymać wsparcie psychologiczne, takie, które pomoże mu w poradzeniu sobie z trudnościami w szkole czy w domu i umożliwi budowanie pozytywnych relacji w klasie, opartych na zaufaniu i wzajemnym szacunku – mówi Karolina Pol, dyrektorka Niepublicznego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli EduKaPol Szkolenia.
Recepta na wagary
Wagarowanie niesie ze sobą poważne konsekwencje, które mogą negatywnie wpłynąć na przyszłość dziecka. Przede wszystkim prowadzi do zaległości w nauce, co utrudnia ukończenie szkoły i zmniejsza szanse na zdobycie satysfakcjonującej pracy. Opuszczanie zajęć szkolnych, zwiększa prawdopodobieństwo trafienia w niepożądane towarzystwo. Takie środowiska oferują pozorne poczucie akceptacji, ale zwiększają ryzyko podejmowania zachowań niebezpiecznych, takich jak eksperymentowanie z używkami czy konflikty z prawem.
– W obliczu powyższych zagrożeń niezwykle ważna staje się ścisła współpraca między rodzicami a nauczycielami. Tylko wspólne działania, oparte na wzajemnym zaufaniu i skutecznej komunikacji, mogą zapobiegać eskalacji problemów – mówi Karolina Pol. – Nauczyciele mają możliwość szybkiego zauważenia zmian w zachowaniu dziecka, takich jak nagłe spadki frekwencji czy brak zaangażowania w lekcje. Rodzice z kolei najlepiej znają swoje dziecko i mogą pomóc dotrzeć do przyczyn problemów. Kluczem jest, aby nie szukać winnych, ale wspólnie pracować nad znalezieniem skutecznych rozwiązań, które wesprą dziecko w powrocie na właściwą drogę – wyjaśnia.
Maria Strużkiewicz