Wyższe koszty pracodawców będą przerzucane na konsumentów
Przedsiębiorcy od wielu miesięcy zwracają uwagę, że system wzrostu płacy minimalnej wymaga dużych korekt. Pierwsza zmiana o którą prosiliśmy to anulowanie podnoszenia płacy minimalnej dwa razy w roku. Ten postulat został przyjęty przez rządzących, a co przedsiębiorcy są wdzięczni.
Drugi postulat to skokowy wzrost płacy minimalnej rok do roku. W roku 2025 to 366 złotych brutto, czyli właściwie utrzymanie tempa podnoszenia płac podkręconego do zupełnie nierynkowej prędkości za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości.
- Rządzący nie konsultują z przedsiębiorcami tego, jak szybko następuje wzrost płacy minimalnej. Mamy do czynienia z kosztami pracowniczymi, które urosły do niebotycznych rozmiarów. Czasami zapominamy, że płaca minimalna ze względu na liczne składki kosztuje pracodawcę znacznie więcej niż faktycznie trafia do pracownika. W tym roku realne obciążenie pracodawcy za każdy etat to minimum 5621 złotych, co oznacza, że miesięczny koszt jednego etatu rośnie o przynajmniej 440 złotych w skali miesiąca.
Dla sektora MŚP, usług, gastronomii, hotelarstwa, ale i dla sektora publicznego to duże obciążenia, które prędzej czy później będą też odczuwalne dla klientów i konsumentów – przyznaje Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.
- Pracownik jest stałym elementem w kosztach przedsiębiorstwa i wraz z nim wpływa na PKB danego kraju. Jeżeli będziemy nadal obciążać przedsiębiorstwa rosnącymi kosztami zatrudnienia firmy będą je musiały przerzucać na swoje usługi i produkty. To uruchamia reakcję łańcuchową. Musimy znaleźć pilnie inne rozwiązania – dodaje Kamil Pyclik, prezes świnoujskiego oddziału Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.
Pierwszy kwartał w gospodarce będzie trudny. „Rośnie ilość upadłości i windykacji w małych firmach”
Eksperci rynku pracy nie mają wątpliwości, że rok 2025 będzie czasem, gdy pensje znów będą rosnąć nie tylko u pracowników najniższego szczebla, ale także u tych, którzy zarabiali dotychczas „średnie” wynagrodzenia, a będą unikać sytuacji, że ich płaca zrówna się z płacą minimalną. Rosną także wynagrodzenia w przemyśle oraz w sektorze IT. Rosną także ceny usług medycznych, transportowych, budowlanych czy opartych na rzemieślniczej pracy.
- Płaca minimalna rok do roku wzrosła o niemal 8%, co jest wyzwaniem dla przedsiębiorców zatrudniających pracowników o niskich kwalifikacji. W kontekście niepewności gospodarczej i inflacji tak duży wzrost płacy minimalnej wpływa na strukturę płacowa i zmniejszoną motywacje pracowników. Najbardziej odczuwalny wzrost płacy minimalnej widzimy w sektorach opierających się na tzw. pracownikach „blue collar”, czyli np. sektor magazynowy, handel, usługi niższego szczebla – dodaje Maria Skowrońska, ekspertka rynku pracy LSJ HR Group.
Koniec roku i początek to również intensywny czas w kontekście restrukturyzacji oraz windykacji.
- W grudniu przeglądamy zwykle niezapłacone faktury i zgłaszamy się do windykatorów, by postarać się o odzyskanie pieniędzy. W I kwartale nowego roku mamy za to do czynienia z optymalizacją kosztów i często likwidacją firm. Przedsiębiorcy widzą wzrost kosztów i jeżeli nowy rok nie przynosi perspektyw na opanowanie sytuacji to właśnie zwykle I kwartał jest czasem decyzji o zamknięciu działalności. Już teraz widać to np. w przypadku sektora handlowego i usługowego oraz gastronomii – dodaje windykator Małgorzata Marczulewska.
Michał Kaczmarek
Rzecznik Prasowy Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie
Szybko problem zostałby rozwiązany, gdyby pracownikowi wypłacać pensję brutto i to on musiałby co miesiąc dokładnie z niej przelać dla siebie wszystkie składki na ZUS, sam wypełnić wszystkie deklaracje PIT i zus-owskie. Za chwilę mielibyśmy powstanie, bo po chwilowym szoku, jak to jest pokomplikowane złośliwie, nadszedłby okres sprawiedliwego buntu. Pracownik bardzo szybko doszedłby do tego, że to on musi zapracować na swoją pensję netto 3.500 zł, na swoje składki na ZUS oraz na zysk firmy, co wcale nie oznacza, że on ma zarobić tylko 5.621zł, bo nikt nie prowadzi firmy gratis, ma koszty, tylko chce mieć zysk. Jak nie potrafisz zarobić ponad 10k zł miesięcznie na rzecz firmy, to zapomnij o miejscu pracy. A teraz policzcie, ile trzeba w handlu sprzedać rzeczy z małą marżą, by pozyskać te pieniądze i utrzymać miejsce pracy?! Ten reżimowy lewacki rząd zupełnie nie jest tego świadomy, dla nich sklepy się likwidują, bo ludzie są leniwi. Do ich zakutych łbów nie dociera prawda, że promują obce bogate korporacje.